Egipscy liberałowie demonstrujący na głównym placu Kairu, Tahrir, zostali zdominowani przez islamistów. Protest domagający się szybszego wprowadzenie pełnej demokracji, przeistoczył się w wielką demonstrację, której członkowie domagają się wprowadzenia prawa szariatu.
Do piątku na placu było kilka tysięcy osób, które skandowały hasła w duchu lutowej rewolucji, domagając się od wojskowych władz kraju szybszego przeprowadzania reform demokratycznych.
Religijna przemiana
Jednak w ostatnich dniach demonstraci zostali zdominowani przez zwolenników Bractwa Muzułmańskiego. Na wezwanie tej najsilniejszej organizacji politycznej w kraju, na plac Tahrir przybyły dziesiątki tysięcy ludzi. Odbyły się największe demonstracje od obalenia dyktatora Hosniego Mubaraka w lutym.
Zamiast popularnego zawołania "pokój, pokój", którego liberalni demonstranci używali podczas starć z służbami bezpieczeństwa, teraz na placu skanduje się "Islam, Islam". Hasło "Lud chce obalenia reżimu" zostało zamienione "Lud chce wprowadzenia szariatu", czyli prawa religijnego opartego na Koranie. - Przeszłość Egiptu to Islam, przyszłość również - głosiły napisy na plakatach.
Zdominowanie placu przez islamistów wywołało głębokie niezadowolenie mniej licznych liberałów. - Przesłanie radykalnych islamistów na placu Tahrir jest całkowicie antysekularne i zaprzecza wszystkim ideom rewolucji - napisał na Twitterze jeden z uczestników protestów.
Niepewne jutro
Władzę w Egipcie po obaleniu Mubaraka sprawuje wojsko, które ma stopniowo doprowadzić kraj do demokratycznych wyborów na jesieni. Wielu obywateli kraju krytykuje jednak wojskowych, którzy mają zbyt wolno reformować i nie dość zdecydowanie ścigać członków starego reżimu.
Po obaleniu Mubaraka, który tępił opozycję, zwłaszcza islamską w formie Bractwa Muzułmańskiego, organizacja ta znacząco wzrosła w siłę. Obecnie jest największym i bardzo sprawnym ugrupowaniem, które zapowiedziało już start w nadchodzących wyborach. Budzi to obawy, że Egipt wyraźnie skręci w kierunku państwa religijnego, po wielu dekadach silnego przywiązania do laickości.
Źródło: telegraph.co.uk, tvn24.pl