To zabójstwo wstrząsnęło w 1984 r. całą Wielką Brytanią. Młoda policjantka zginęła od kuli wystrzelonej z libijskiej ambasady. Teraz Omar Ahmed Sodani, domniemany zabójca Yvonne Fletcher, został schwytany przez libijskich rebeliantów w Bengazi. Twierdzi jednak, że jest niewinny.
Yvonne Fletcher została zastrzelona, gdy pilnowała demonstracji libijskich dysydentów w Londynie, 17 kwietnia 1984 roku. Strzały, które ją zabiły, padły z pierwszego piętra libijskiej ambasady. Jednym z głównych podejrzanych (później wydalonych bez procesu z Wielkiej Brytanii) był Omar Ahmed Sodani - wówczas pracownik ambasady studiujący w Londynie.
59-letni dziś mężczyzna został schwytany kilka dni temu przez libijskich rebeliantów w Bengazi. Pełnił tam funkcję szefa bojówek Kaddafiego. Choć wiele wskazuje, że to on stoi za zabójstwem Fletcher, on sam twierdzi, że jest niewinny.
Siedząc na plastikowym krześle, pilnie strzeżony przez rebeliantów (oskarżających go m.in. o naruszenia praw człowieka), opowiedział swoją historię korespondentowi "The Independent".
Nie mógł zabić, bo...
Jak sam Sodani twierdzi, nie mógł zastrzelić brytyjskiej policjantki, bo... siedział wtedy w brytyjskim areszcie. Gdy doszło do demonstracji, wdał się w kłótnię z jednym z obstawiających ambasadę Libii i został zatrzymany.
- Nie pamiętam, który posterunek policji to był, ale był w pobliżu. Do czasu, kiedy mnie wypuszczono, miała już miejsce strzelanina - zapewniał. Dodał, że jest gotowy do stanięcia przed libijskim lub brytyjskim sędzią i przyrzec, że nie zabił Fletcher.
Kto w takim razie?
Wypytywany o to, kto - jeśli nie on - mógł oddać strzał, który zabił funkcjonariuszkę, wskazał trzy osoby: dwóch studentów o imieniu Saleh i libijskiego dyplomatę Abdula Gadera.
Podczas rozmowy wskazywał też, że śmierć policjantki skomplikowała mu życie. Musiał zrezygnować ze studiów na London School of Hygiene and Tropical Medicine (z powodu wydalenia), a uniwersytety w Belgii i RFN odrzuciły jego aplikacje ze względu na całą aferę. Dlatego później studiował w NRD.
Gdy po ponad godzinnej rozmowie Sodani był wyprowadzany przez rebeliantów, zdążył jeszcze powiedzieć: - Mam pełne zaufanie do uczciwości rewolucji i sędziów rewolucyjnych. Ten kraj będzie w przyszłości znacznie lepszy, niż jest teraz.
Jak napisał "Independent", nie dało się nie zauważyć strachu w jego głosie.
Skandal po ćwierćwieczu
W 2009 roku rząd Jej Królewskiej Mości zgodził się, by ewentualny proces zabójcy Fletcher odbył się w Libii. Spotkało się to z bardzo ostrą reakcją policjantów. Szef policyjnych związków zawodowych stwierdził, że rząd sprzedał swoją duszę za umowy handlowe z Libią. Nazwał takie ustępstwo "absolutną hańbą".
Źródło: "Independent"