Chiński noworodek uratowany z rury kanalizacyjnej został wypisany ze szpitala. Pomimo swojego dramatycznego przeżycia, dziecko było w na tyle dobrym stanie, że po sześciu dniach trafiło do swoich dziadków. Policja jest zdania, że cały incydent był wypadkiem.
Do niecodziennego dramatu doszło w minioną sobotę w mieście Jinhua w prowincji Zhejiang. Mieszkańcy bloku usłyszeli płacz dziecka dobiegający z rur kanalizacyjnych i zaalarmowali służby. Przybyli na miejsce strażacy po ponad godzinie zdołali wyciąć kawałek rury, przewieźć go do szpitala i tam ostrożnie wydostać z niego dziecko.
Jednak wypadek?
Okazało się, że chłopczyk znalazł się w rurze tuż po narodzinach. Początkowo założono, że była to próba zabicia niechcianego dziecka, do czego pasowały doniesienia o tym, że rodzice uciekli i trwają ich poszukiwania.
Obecnie policja twierdzi jednak, że był to nieszczęśliwy wypadek. Matka miała być tą osobą, która pierwsza zaalarmowała zarządcę budynku o problemie, ale przez kilka godzin ukrywała, że to jej dziecko utknęło w rurze.
Według gazety "Zhezhong News", kobieta powiedziała policji, że chciała przeprowadzić aborcję, ale nie miała pieniędzy. Bała się, że nie da rady utrzymać dziecka, bo nie ma męża i jest biedna. Domniemany ojciec ma domagać się testów na ojcostwo.
Kobieta utrzymywała ciąże w tajemnicy przed rodziną i sąsiadami. Poród miał miejsce w łazience, a dziecko jakoby przez przypadek wpadło jej do toalety i rury odpływowej.
"Dziecko nr. 59"
Noworodek nie ma jeszcze imienia. Na razie otrzymał określenie "dziecko nr. 59" od numeru inkubatora, w którym umieszczono je w szpitalu. Chłopczyk nie był poważnie ranny. Miał jedynie zadrapania i otarcia.
W związku z tym już został wypisany ze szpitala. Jak podało miejscowe biuro propagandy, na razie przekazano go rodzinie matki. Dziadkowie mieli z nim wyjechać na wieś z dala od miasta.
Autor: mk\mtom / Źródło: BBC News, Reuters