Dwóch Polaków zginęło na Dalekim Wschodzie Rosji

Tragiczny koniec turystycznego lotu
Tragiczny koniec turystycznego lotu
TVN24
Tragiczny koniec turystycznego lotuTVN24

Sześć osób zginęło, a jedna została ciężko ranna w katastrofie śmigłowca MI-8, do której doszło w obwodzie magadańskim, na rosyjskim Dalekim Wschodzie. Wśród ofiar jest dwóch polskich turystów - podała agencja RIA-Nowosti. Działania w rejonie katastrofy wstrzymano z powodu zapadającego zmroku

Śmigłowiec rozbił się w sobotę ok. godziny 16:00 - poinformowało rosyjskie Ministerstwo ds. Sytuacji Nadzwyczajnych. Z siedmiu osób, trzech członków załogi i czterech pasażerów, uratowała się tylko jedna. Śmigłowiec wyleciał z miejscowości Sejmczan i leciał do Burgali. Rozbił się podczas podejścia do lądowania.

Natychmiast rozpoczęto akcję poszukiwawczą, jednak zapadająca noc i złe warunki atmosferyczne zmusiły ratowników do przerwania akcji. Po jej wznowieniu dziś rano, odnaleziono spalony wrak helikoptera. Według opinii pilotów prawdopodobną przyczyną wypadku był silny podmuch wiatru, po którym maszyna straciła stateczność.

Polacy, którzy lecieli w feralnym helikopterze, uczestniczyli w wycieczce połączonej z polowaniem. W sumie siedem osób z naszego kraju brało udział w tej wyprawie, ale tylko dwie przebywało w maszynie.

Oficer dyżurny Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych powiedział, że wśród ofiar są dwaj Polacy, nie potrafił jednak podać ich nazwisk.

Polskie służby dyplomatyczne również czekają na doprecyzowanie informacji dotyczących obywateli naszego państwa. Sprawdzane są dane dotyczące ich tożsamości. Pomóc w tym mogą pozostali członkowie wyprawy.

Szef delegatury MCzS na Dalekim Wschodzie Aleksandr Sokołow przekazał, że na pokładzie maszyny było siedem osób: trzech członków załogi i czterech pasażerów, w tym dwaj turyści z Polski - myśliwy i jego przewodnik.

Uratował się tylko dowódca helikoptera, który z ciężkimi poparzeniami został przetransportowany do szpitala - poinformowała agencja Interfax. Przyczyny wypadku nie są na razie znane. Zbada je specjalna komisja.

Źródło: tvn24.pl, TVN24, PAP

Źródło zdjęcia głównego: TVN24