Wszyscy islandzcy posłowie dostaną podwyżkę pensji o 44 proc. - do równowartości 9 tys. euro (niespełna 40 tys. zł) miesięcznie. Celem ma być zapewnienie ich pełnej niezależności finansowej. Informację podała we wtorek komisja zajmująca się wynagrodzeniami osób na stanowiskach publicznych.
Komisja składa się z pięciu osób: trzech mianowanych przez parlament, jednej wyznaczonej przez Sąd Najwyższy i jednego przedstawiciela ministerstwa finansów.
Nie ma na rynku podobnej posady
W uzasadnieniu decyzji napisano, że w kraju, który boleśnie odczuł skutki kryzysu bankowego z 2008 roku, a w kwietniu br. został dotknięty skandalem wokół Panama Papers, "ma fundamentalne znaczenie, by posłowie byli finansowo niezależni".
Podkreślono, że na rynku pracy nie ma żadnej posady, którą można by porównać do mandatu posła, a dotychczasowe wynagrodzenie nie odzwierciedlało czasu, jaki posłowie poświęcają na swoje obowiązki.
Islandzki parlament Althing ma jedną izbę liczącą 63 posłów, wybieranych na czteroletnią kadencję.
Po przedterminowych wyborach
Na Islandii w sobotę odbyły się przedterminowe wybory parlamentarne. Według jeszcze nieoficjalnych danych, wygrała je konserwatywna Partia Niepodległości. Drugie i trzecie miejsce zajęły odpowiednio Zielona Lewica i Partia Piratów. Przeprowadzenia wcześniejszych wyborów i dymisji premiera Sigmundura Gunnlaugssona Islandczycy domagali się podczas protestów ulicznych w kwietniu 2016 roku na fali skandalu Panama Papers. Z dokumentów ujawnionych wiosną przez międzynarodowe konsorcjum dziennikarzy śledczych wynika, ze konta w rajach podatkowych posiadało ok. 600 Islandczyków, w tym ówczesny premier i dwóch ministrów. Szef rządu złożył dymisję, ale jego gabinet - po nieznacznych zmianach - utrzymał się u władzy, a wybory parlamentarne przyspieszono o pół roku.
Autor: rzw / Źródło: PAP