Były generał MSW Ukrainy Ołeksij Pukacz został skazany na dożywotnie więzienie za zamordowanie w 2000 roku niezależnego dziennikarza Georgija Gongadzego. Oficer tłumaczył się przed sądem, że zabił "przypadkiem", gdy podduszał go paskiem podczas porwania. Ofierze odcięto później głowę.
Wyrok nie jest prawomocny, obrona Pukacza zapowiedziała apelację. Sprawca częściowo przyznał się do zarzucanych mu czynów. Jako zleceniodawcę porwania i morderstwa wskazał nieżyjącego już ówczesnego ministra spraw wewnętrznych Jurija Krawczenkę.
"Przypadkowe" uduszenie paskiem
Były generał MSW oznajmił w sądzie, że nie miał zamiaru zabić Gongadzego. Przyznał, że prowadził wobec niego działania śledcze, był przy jego porwaniu i dusił go paskiem. Jednak zaznaczył, że nie chciał jego śmierci. Uduszenie dziennikarza Pukacz nazwał dziełem przypadku, mówiąc, że "pasek omsknął się" na szyi Gongadzego. Według Wałentyny Tełyczenko, adwokatki wdowy po Gongadzem, Myrosławy, w odczytanym we wtorek wyroku sądowym nie było nazwisk byłego prezydenta Leonida Kuczmy i byłego przewodniczącego parlamentu Wołodymyra Łytwyna. Tełyczenko twierdzi, że wcześniej Pukacz wymieniał ich jako zleceniodawców morderstwa. Nazwiska te pojawiły się jednak w sądzie. Gdy po odczytaniu wyroku prowadzący rozprawę sędzia Ołeksandr Melnyk spytał Pukacza, czy zgadza się on z werdyktem, ten odpowiedział: "Zgodzę się, jeśli w tej klatce będzie ze mną Kuczma i Łytwyn". Na Ukrainie podczas procesów sądowych niebezpieczni przestępcy znajdują się w metalowej klatce.
Sprawa utajniona
Sprawa przeciwko Pukaczowi toczyła się w sądzie rejonowym dzielnicy Peczersk w Kijowie za zamkniętymi drzwiami. Przyczyną było to, że część materiałów śledztwa była objęta tajemnicą państwową. Pukaczowi odebrano też stopień generała MSW. Sąd nakazał mu także wypłacenie wdowie po Gongadzem 500 tys. hrywien (około 190 tys. złotych) odszkodowania.
Uciszenie niepokornego
Dziennikarz gazety internetowej "Ukrainska Prawda" Georgij Gongadze, który tropił korupcję na najwyższych szczeblach władzy, zaginął we wrześniu 2000 roku. Dwa miesiące później jego pozbawione głowy ciało odnaleziono w lesie w okolicach Kijowa. Na opublikowanych w tym samym roku nagraniach wykonanych przez ochroniarza Kuczmy Mykołę Melnyczenkę słychać, jak ówczesny prezydent w gniewie mówi, że należy pozbyć się Gongadzego. W marcu 2011 roku opierając się na nagraniach Melnyczenki, prokuratura generalna postawiła Kuczmie zarzut nadużycia władzy poprzez wydanie bezprawnych poleceń "osobom zajmującym wysokie stanowiska" w MSW, co w konsekwencji doprowadziło do zabicia Gongadzego. Kuczma oświadczył wtedy, że gotów jest przysiąc na Biblię, iż to nie on zlecił zabójstwo dziennikarza. Sąd orzekł następnie, że wszczęcie śledztwa wobec Kuczmy było niezgodne z prawem. Pukacz został zatrzymany w lipcu 2009 roku, po sześciu latach poszukiwań. Tuż po aresztowaniu wskazał miejsce, gdzie ukryto głowę Gongadzego.
Autor: mk//gak / Źródło: PAP