Dowódca talibów: Al-Kaida to zaraza. "Ulżyło mi po śmierci Osamy"

Nie wszyscy talibowie wysoko cenili Osamę bin Ladenaarch. TVN24, Wikipedia

Zdobycie Kabulu to bardzo odległa perspektywa, dlatego bojownicy powinni szukać politycznego porozumienia z afgańskimi władzami - mówi w wywiadzie dla brytyjskiego tygodnika "New Statesman" jeden z najważniejszych dowódców talibów. Nazywa on też Al-Kaidę, którą wielu laików utożsamia z talibami, plagą.

- Co najmniej 70 proc. talibów jest wściekłych na Al-Kaidę. Nasi ludzie uważają Al-Kaidę za plagę, która została zesłana na nas z nieba - powiedział dowódca, którego nazwiska - ze względów bezpieczeństwa - nie ujawniono.

- Jeśli mam być szczery, ulżyło mi po śmierci Osamy. Przez swoją politykę on zniszczył Afganistan. Gdyby naprawdę wierzył w dżihad, powinien jechać do Arabii Saudyjskiej i zrobić dżihad tam, a nie doprowadzać kraj do zniszczenia - ocenił.

Konieczna anonimowość

Rozmówca "New Statesman" określony jest jedynie pseudonimem Mawlvi. Wywiad przeprowadził jednak Michael Semple, były wysłannik ONZ w Kabulu, który utrzymał kontakty z najważniejszymi talibami po inwazji w Afganistanie. Często służył on też jako łącznik między talibami a władzami w Kabulu i ich sprzymierzeńcami. Stąd można mieć pewność, że rozmówca naprawdę jest osobą znaczącą.

Dane personalne dowódcy trzeba było zachować w tajemnicy, bo talibowie są bardzo wrażliwi na nieautoryzowane wywiady i oświadczenia wydane przez bojowników - pisze "Guardian", który przytacza fragmenty wywiadu (ukaże się on w "New Statesman" dopiero w czwartek). Nawet, jeśli jest się ważną figurą, taką jak Mawlvi.

Dzięki anonimowości mógł on wyrazić swoje prawdziwe poglądy i oceny, nie trzymając się sztywno oficjalnej linii talibów.

Odległe zwycięstwo

I tak, wbrew triumfalistycznym głosom bojowników nie uważa on, że zwycięstwo nad siłami rządowymi jest bliskie. - Taka jest natura wojny, że obie strony śnią o zwycięstwie. (...) Potrzebna by była jakaś forma interwencji opatrzności, by talibowie wygrali tę wojnę - stwierdził Mawlvi.

- Zdobycie przez talibów Kabulu jest bardzo odległą perspektywą. Każdy dowódca talibów, który uważa, że jest zdolny do zdobycia Kabulu popełnia poważny błąd - podkreślił. - Dowództwo zna prawdę: oni nie mogą zwyciężyć przeciwko sile, z którą się mierzą - dodał.

Dlatego jego zdaniem afgańscy bojownicy powinni zrezygnować z marzeń o ustanowieniu islamskiego emiratu. Zamiast tego należałoby pomyśleć o politycznym rozwiązaniu sporu.

Szansa, którą trzeba wykorzystać

Były szef brytyjskiego MSZ David Miliband ocenił, że wywiad pokazuje, iż jest szansa na pokojowe rozwiązanie i należy je wykorzystać.

- Z 10 tysiącami Brytyjczyków w tym kraju [Afganistanie], ważne jest, by te rozmowy postępowały naprzód. Afganistan nie może zostać zapomnianą wojną - powiedział.

Rozmowy w martwym punkcie

Wcześniej w tym roku talibowie wysłali swoich reprezentantów do Kataru i założyli tam polityczne biuro, za pośrednictwem którego miały toczyć się rozmowy z USA. Jednak rozmowy te wkrótce utkwiły w martwym punkcie.

Zadecydowały o tym m.in. obawy prezydenta Afganistanu Hamida Karzaja, który obawiał się, że nie będzie miał kontroli nad decyzjami podejmowanymi ws. jego kraju.

Drugim powodem była niechęć Waszyngtonu do uwolnienia pięciu talibów przetrzymywanych w bazie Guantanamo na Kubie. To, zdaniem bojowników, miało być dowodem czystości intencji i dobrej woli ISA.

Autor: jak//gak / Źródło: "Guardian"

Źródło zdjęcia głównego: arch. TVN24, Wikipedia