Złe dni dla samolotów radzieckiej konstrukcji. W czwartek rozbił się azerski Su-25, a w piątek indyjski Mig-21. Na szczęście wszyscy piloci zdołali się na czas katapultować i przeżyli nie odnosząc poważnych obrażeń.
Su-25 Frogfoot rozbił się niedaleko miasta Kurdamir w Azerbejdżanie. Nie podano żadnych informacji na temat okoliczności wypadku, ani jego możliwych przyczyn.
Jak podaje rosyjska agencja Ria Novosti, azerskie siły powietrzne posiadają około tuzina Su-25, które pozostały w kraju po rozpadzie ZSRR. Maszyny są w kiepskim stanie technicznym z powodu braku pieniędzy na ich utrzymanie. W marcu 2010 rozbił się inny azerski Su-25. Wtedy pilot nie zdołał się katapultować i zginął we wraku.
"Latające trumny"
Indyjski Mig-21 z kolei rozbił się w stanie Madhya Prdesh, około 150 kilometrów od miasta Gwalior. Pilot szczęśliwie opuścił maszynę przed zderzeniem z ziemią.
Zaledwie dwa dni wcześniej, w środę, indyjskie lotnictwo straciło dwóch ze swoich najbardziej doświadczonych pilotów. Helikopter, którym lecieli, spadł na zabudowania w mieście Nashik.
Hindusi nie mogą się pochwalić historią bezpiecznych lotów. Tylko w ostatnich trzech latach rozbiło się 60 maszyn wojskowych, zginęło 43 członków załóg i pięć osób na ziemi. Na liście niebezpiecznych maszyn niechlubną pierwszą pozycję zajmują Migi-21 często określane jako "latające trumny". Hindusi stracili już łącznie 116 tych maszyn od momentu wprowadzenia ich do służby. W linii pozostaje około 200 z nich. Docelowo mają zostać zastąpione przez budowane w Indiach maszyny Tejas.
Źródło: tvn24.pl na podstawie kilku stron internetowych
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia