Redaktor naczelny tygodnika "Die Welt" przeprosił za użyte w jednym z artykułów sformułowanie "polski obóz koncentracyjny Majdanek". Wcześniej zareagowała Warszawa: jestem zwolennikiem radykalnych środków - mówił wiceminister spraw zagranicznych Ryszard Schnepf. - Mam na myśli wytoczenie poważnego procesu sądowego (...) za duże pieniądze - wyjaśnił.
W piśmie, które trafiło do polskiej ambasady w Berlinie, redaktor naczelny "Die Welt" Thomas Schmid podkreślił, że wspomniane sformułowanie "szkaluje Polskę i nie ma nic wspólnego z prawdą historyczną".
- To Niemcy prowadzili obóz koncentracyjny [Majdanek - red.] - dodał Schmid.
W artykule na stronach "Die Welt" dziennikarka Miriam von Hollstein wspomina o grupie uczniów, która zrobiła sobie zdjęcie podczas wizyty w "dawnym polskim obozie koncentracyjnym Majdanek" ("ehemalige polnische Konzentrationslager Majdanek"). O tekście napisał i poinformował ambasadę "Nasz Dziennik".
Potrzebna zdecydowana akcja
- Cieszę się, że redakcja "Die Welt" poczuła się do odpowiedzialności - komentuje wiceszef MSZ Ryszard Schnepf umieszczenie sprostowania przez Niemców po publikacji o "polskich obozach koncentracyjnych". Niemniej według niego, "kwestia ta nie jest do końca rozwiązana".
Schnepf powiedział w TOK FM, że w sprawie określenia "polski obóz koncentracyjny" potrzebna jest "bardziej zdecydowana akcja". - Jestem zwolennikiem radykalnych środków. Mam na myśli wytoczenie poważnego procesu sądowego na dużą skalę, za duże pieniądze, takiej gazecie, tak by odbiło to się echem w prasie światowej - mówił minister.
Poinformował, że rozmawiał na ten temat z premierem Donaldem Tuskiem i ministrem spraw zagranicznych Radosławem Sikorskim. - Jesteśmy jednomyślni, absolutnie - podkreślił.
Trudny proces
- Próbowaliśmy takie działanie podjąć, powiem konkretnie, na terenie Wielkiej Brytanii - dodał. - Zwróciliśmy się do znaczącej firmy adwokackiej, która zbadała tę kwestię, biorąc pod uwagę miejscowe prawo prasowe. Opinia prawna jest taka, że trudno byłoby nam taki proces wygrać - mówił wiceminister.
- Wydawcy bronią się przed sądami. Prawo dopuszcza skróty myślowe. Ten werdykt jest dla nas niekorzystny. Mimo to, warto taki proces wytoczyć, nawet jeśli nie wygramy tego procesu, to sam fakt, że protestujemy, zaskarżamy na duże pieniądze, będzie znaczącym faktem medialnym i o to chodzi - zaznaczył.
Schnepf powiedział, że nie wie, czy poniedziałkowa publikacja "Die Welt" to ten przypadek, w którym zostanie podjęta decyzja o wytoczeniu procesu, ale zapewnił, że będzie on badany.
W sprawie interweniowała też polska ambasada w Berlinie.
Korekta "Die Welt"
Po doniesieniach polskich mediów i reakcji dyplomatów, redakcja "Die Welt" w internecie wprowadziła korektę do artykułu. Wycięto przymiotnik "polskich" z bulwersującej sentencji, a w adnotacji pod tekstem wyjaśniono, że obóz na Majdanku był niemiecki.
Redakcja zaznaczyła również, że wcześniejsza wersja była błędna. - To jest zjawisko umysłowego niechlujstwa, które się zdarza dość często, niestety - ocenił w TVN24 Schnepf. Dodał jednak, że "kwestia ta nie jest do końca rozwiązana".
Teraz jest okazja, "by 'Die Welt' dał świadectwo prawdzie historycznej", bo przeprosiny "nie do końca" załatwiają sprawę, a w przeciwnym wypadku "z ofiar robi się katów". - Wynika z tego, że trzeba więcej zdecydowanych czynów - podsumował Schnepf.
"Fałszują historię"
Bardzo krytyczni są także historycy. - To jest antypolska polityka informacyjna - ocenił historyk prof. Wojciech Roszkowski. - Takie stawianie sprawy w niemieckich mediach jest wielką bezczelnością - ocenił.
Zdaniem Mirosława Piotrowskiego z KUL, Niemcy chcą wmówić światu, że to my zakładaliśmy obozy koncentracyjne. - Używanie tych określeń służy wyłącznie fałszowaniu historii - dodał historyk.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN