Władze Tunezji po środowym zamachu w Tunisie zapowiadają, że nie poddadzą się "w wojnie z terrorem". Jednocześnie podkreślają, że terroryści nie zniszczą demokracji w tym kraju.
- Przekazuję tę wiadomość Tunezyjczykom: demokracja wygra i przetrwa - oznajmił w środę prezydent Tunezji Bedżi Kaid Essebsi. - Znajdziemy więcej sposobów i sprzętu dla armii, by wyplenić te barbarzyńskie grupy na dobre - dodał, podkreślając, że jego kraj jest "na wojnie z terrorem".
Terrorystów, którzy zaatakowali w środę Muzeum Bardo, zabijając co najmniej 19 osób, Essebsi nazwał "monstrualną mniejszością, która nas nie zastraszy". - Oprzemy się im aż do końca, bez litości - dodał prezydent.
Odwiedzając rannych w jednym ze szpitali, Essebsi mówił z kolei, że "władze podjęły wszelkie kroki, by takie ataki już nigdy więcej się nie powtórzyły". Essebsi podkreślił, że przed całym regionem stoi to samo wyzwanie; przywołał przykład sąsiedniej Libii, która pogrążyła się w chaosie i gdzie aktywnie działa dżihadystyczna organizacja zbrojna Państwo Islamskie.
Premier Tunezji Habib Essid z kolei oznajmił w środę wieczorem, że "to krytyczny moment w naszej (tunezyjskiej) historii i moment definiujący naszą przyszłość".
W ataku na Muzeum Bardo w Tunisie zginęło co najmniej 21 osób, w tym kilkunastu zagranicznych turystów i dwóch napastników. Wśród ofiar są turyści polscy, włoscy, niemieccy i hiszpańscy. 38 osób zostało rannych.
Autor: mtom / Źródło: Reuters, PAP, BBC