Niezwykły dokument, który przedstawia historię walki o wolność. Podpisy tych, którzy przeżyli wojnę można obejrzeć w internecie. Często to jedyna pamiątka po nich, bo później wielu z nich nie miało już tyle szczęścia. Dzięki projektowi "Klasa 1926", który zgłębił tajemnice skrywane w "Polskiej Deklaracji o Podziwie i Przyjaźni dla Stanów Zjednoczonych", można odszukać swoich przodków. Reportaż Brygidy Grysiak.
Prezydent Mościcki, marszałek Piłsudski a z nimi pięć i pół miliona Polaków. Czesław Miłosz - jako uczeń Gimnazjum Państwowego w Wilnie, Jan Karski - wtedy Kozielewski - w szkole powszechnej w Łodzi, Irena Sendlerowa z domu Krzyżanowska, Tadeusz Kantor, Danuta Szaflarska, Irena Kwiatkowska i Bruno Schulz - jako nauczyciel rysunku i robót ręcznych w państwowym gimnazjum w Drohobyczu. W 1926 roku wszyscy podpisali "Polską Deklarację o Podziwie i Przyjaźni dla Stanów Zjednoczonych".
- Widać, że bardzo się starali wyglądać jak najlepiej. Białe kołnierzyki, garniturki, za duże buty - zapewne pożyczone od starszego rodzeństwa, bo zwykle takie dzieci chodziły boso - mówi o zdjęciach z 1926 roku Zuzanna Schnepf-Kołacz, badaczka Holokaustu i współpracowniczka Ośrodka KARTA. Ludzie chcieli wyglądać jak najlepiej, podpisywali się starannie i układali wiersze. Kolejne strony ozdabiali rysunkami.
30 tys. stron tajemnic
Zuzanna Schnepf-Kołacz bada te strony od kilku miesięcy. Przejrzała już prawie wszystkie trzydzieści tysięcy. - To było dla mnie bardzo poruszające, że możemy zobaczyć z lotu ptaka tę Polskę, jak ona wyglądała w 1926, kiedy to było młode, odradzające się państwo - mówi Schnepf-Kołacz.
Z lotu ptaka Polska, której już nie ma, liczyła 16 województw. Wśród nich m.in. wileńskie i wołyńskie. Każde z symboliczną kartą tytułową, która wiele mówi o regionie. W Lublinie zderzały się dwa światy: Żydów i Polaków.
Kolory stworzonej mapy oddają wielokulturowość tamtych czasów. W powojennej biedzie w jednej klasie na kartach Deklaracji podpisywały się dzieci rożnej narodowości: Polacy, Żydzi, Ukraińcy. Żyli wspólnie.
Akcja objęła całą Polskę. Bez internetu, w powojennej biedzie. - To wzrusza ogromnie. To jest czyste, bezinteresowne, nie kryją się za tym jakieś szczególne interesy. Po prostu ludzka wdzięczność - mówi historyk i były ambasador Polski w USA Ryszard Schnepf.
W Deklaracji czytamy: "(...) za podawaną przez was w imię ludzkości pomoc wszelakiemu w Polsce podczas wojny cierpieniu - a nade wszystko za ratowanie od głodu i chorób dzieci - w dniu waszego święta narodowego chcemy dzielić z wami radość i życzyć waszemu państwu i waszemu narodowi jak najpomyślniejszego rozwoju na przyszłość. (...) Niech żyją Stany Zjednoczone Ameryki!"
Misja ratująca życie
Mieliśmy za co dziękować. Po pierwszej wojnie światowej Amerykanie przekazali nam pomoc wartą dziś kilka miliardów dolarów.
- Oprócz zboża były to też maszyny rolnicze, zwierzęta, które można było rozdać rolnikom, ubrania, dożywianie dzieci - przypomina Grażyna Żebrowska, dyrektor Biblioteki Polskiej w Waszyngtonie. - Ta misja amerykańska przyjęła założenie, że każde dziecko i każda kobieta w ciąży lub mająca małe dziecko musi mieć jeden ciepły posiłek dziennie. To była pomoc ratująca życie - dodaje Zbigniew Gluza, prezes Ośrodka KARTA.
Grażyna Żebrowska z Biblioteki Polskiej w Waszyngtonie przyznaje, że w szkole o tej pomocy nie uczyli. Dlatego, kiedy kilkanaście lat temu ktoś pokazał jej Deklarację w oryginale, była zaskoczona. - Pomyślałam: ja, osoba wykształcona, w ogóle nie wiem, że coś takiego powstało - wspomina.
Oryginały są w Bibliotece Kongresu Stanów Zjednoczonych. W latach 90. odnaleźli je bibliotekarze, którzy robili porządki w magazynach. - Nagle zobaczyli jakąś dziwną kolekcję, ogromną w swoich rozmiarach, bo niektóre tomy tej Deklaracji, są duże jak biurko - opisuje Krzysztof Willmann, inicjator projektu "Klasa 1926".
Drugie życie Deklaracji
Tak - po 80 latach - deklaracja dostała drugie życie. Do sieci trafiło 13 tomów. I znowu zapadła cisza. Przerwał ją Krzysztof Willmann - badacz historii, od lat zafascynowany twórczością Brunona Schulza. Pięć lat temu zaczął szukać jego śladów w Stanach Zjednoczonych.
- Po tym jak znalazłem w Nowym Jorku kilka ciekawych materiałów, to stwierdziłem: spróbujmy w bibliotece Kongresu amerykańskiego, może coś będzie. Wbiłem słowo "Poland" w wyszukiwarce i pojawiła się Polska Deklaracja o Podziwie i Przyjaźni - wspomina. Willmann odkrył Deklarację, a z nią podpisy swoich krewnych i … Brunona Schulza. Już wiedział, że coś z tym trzeba zrobić. Ktoś dał mu kontakt do znajomego w Waszyngtonie. - Tak zaczęła się moja znajomość z Samem Ponczakiem - mówi.
Samuel Ponczak urodził się w Polsce. Jest Żydem, przeżył getto a potem Syberię. Po wojnie wrócił do Polski, ale znowu musiał z niej uciekać. W Deklaracji zobaczył pół miliona podpisów żydowskich dzieci, które nie miały tyle szczęścia, co on. - Te podpisy były jedynym świadectwem, że te osoby w ogóle istniały - mówi Ponczak.
Inwestował swój czas i pieniądze. Przekonywał do tego kolejnych ludzi. Z ich pomocą doprowadził do zdigitalizowania wszystkich 111 tomów. - Ja ich nie wróciłem do życia, ale wróciłem do ich pamięci - dodaje Ponczak.
Ryszard Schnepf, który też pomagał Ponczakowi, opowiada historię swojej krewnej. Kobieta jako niemowlę została oddana polskiej rodzinie. Po latach dowiedziała się, że jest Żydówką, a jej matka zginęła w getcie. - Znaleźliśmy podpis jej mamy. Ten podpis jest jedyną pamiątką po tej najdroższej osobie - mówi Schnepf.
Dziś - za zgodą Biblioteki Polskiej w Waszyngtonie - w Polsce opiekuje się nimi Ośrodek KARTA, który przypomina, że miliony podpisów to więcej niż pamiątka. To początek polskiej drogi do wolności.
- Gdyby nie pokolenie tych 20-latków, którzy nie pamiętali zaborów i którzy wierzyli, że mają prawo do niepodległego kraju, my byśmy się przez komunizm nie przebili - ocenia Gluza.
W przyszłym tygodniu w Warszawie odbędzie się wystawa o Deklaracji przygotowana przez Ośrodek KARTA i Dom Spotkań z Historią.
W sobotę o godzinie 21 w TVN24 i w niedzielę o godzinie 12.30 w TVN24 BiS będzie można obejrzeć debatę "Sto lat Niepodległości".
Autor: mnd//now / Źródło: Fakty z zagranicy TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: tvn24