W środę resort obrony Rumunii ogłosił, że Stany Zjednoczone poinformowały o redukcji liczebności wojsk amerykańskich na wschodniej flance NATO w Europie. Ma to objąć między innymi żołnierzy z bazy lotniczej Mihail Kogalniceanu pod Konstancą nad Morzem Czarnym. W sumie w Rumunii ma pozostać około 1000 żołnierzy USA - według kwietniowego raportu ministerstwa w kwietniu tego roku ta liczba wynosiła ponad 1700.
W uzupełnieniu tych informacji dowództwo US Army Europe and Africa podało, że 2. Brygadowa Grupa Bojowa 101. Dywizji Powietrznodesantowej USA zostanie przesunięta z Europy do macierzystej jednostki w Kentucky. Zapewniono jednocześnie, że to nie jest wycofywanie się USA z Europy ani sygnał zmniejszonego zaangażowania na rzecz NATO i artykułu 5.
Sprzeciw amerykańskich polityków
Decyzję Pentagonu potępili republikańscy szefowie komisji do spraw sił zbrojnych obydwu izb Kongresu - Mike Rogers i senator Roger Wicker. "19 marca oświadczyliśmy, że nie zaakceptujemy znaczących zmian w naszej strukturze sił wojennych, które zostaną wprowadzone bez rygorystycznego procesu międzyagencyjnego, koordynacji z dowódcami sił zbrojnych i Połączonym Sztabem oraz współpracy z Kongresem. Niestety, wygląda na to, że właśnie taka próba jest podejmowana" - napisali we wspólnym oświadczeniu.
Przywołali przy tym słowa Donalda Trumpa sprzed dwóch tygodni, kiedy podczas wizyty prezydenta Finlandii został zapytany, czy USA zamierzają wycofać siły z Europy. - Nie, ale możemy je nieco przemieścić - odpowiedział wówczas prezydent, zaznaczając, że rozkład sił w Europie jest "zasadniczo ustalony".
Politycy zwrócili uwagę, że pod naciskiem prezydenta Trumpa europejscy sojusznicy zgodzili się zwiększyć wydatki obronne do "historycznych poziomów", lecz ostrzegli, że proces zbrojenia zajmie trochę czasu. "Przedwczesne wycofanie sił USA ze wschodniej flanki NATO, zaledwie kilka tygodni po naruszeniu rumuńskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony, podważa odstraszanie i grozi dalszą agresją ze strony Rosji" - argumentowali Wicker i Rogers.
"Domagamy się wyjaśnień od Pentagonu"
"Ta decyzja wysyła również zły sygnał Rosji w momencie, gdy prezydent Trump wywiera presję, aby zmusić Władimira Putina do rozmów w celu osiągnięcia trwałego pokoju na Ukrainie. Prezydent ma całkowitą rację: nadszedł czas, aby Ameryka zademonstrowała swoją determinację w walce z rosyjską agresją. Niestety, decyzja Pentagonu wydaje się nieskoordynowana i stoi w jawnej sprzeczności ze strategią prezydenta" - czytamy w oświadczeniu.
Politycy zaznaczyli też, że decyzja jest sprzeczna z wolą Kongresu, który w projektach corocznej ustawy obronnej w obu izbach wyraził sprzeciw wobec zmian rozmieszczenia sił USA w Europie bez rygorystycznego procesu. "Domagamy się wyjaśnień od Pentagonu, w jaki sposób planuje on złagodzić wpływ tej decyzji na postawę odstraszania i obrony NATO oraz czy koordynował działania z sojusznikami w celu zminimalizowania tych konsekwencji" - napisali szefowie komisji.
Wicker i Rogers zapowiedzieli też, że będą żądać zapewnień, iż zgodnie z deklaracjami prezydenta Trumpa w Polsce nadal będą stacjonować dwie brygady pancerne, a USA utrzymają rotacyjną obecność w Polsce, państwach bałtyckich i Rumunii.
Autorka/Autor: kgr/tr
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: EPA/WILL OLIVER