W Danii odbyły się w sobotę demonstracje przeciwko postawie prezydenta USA Donalda Trumpa, który mówi o konieczności przejęcia Grenlandii. W Kopenhadze protestowało ponad trzy tysiące osób, a w Aarhus - kilkaset.
"Grenlandia nie jest na sprzedaż", "Grenlandia należy do Grenlandczyków", "USA, odczepcie się" - głosiły napisy na transparentach wznoszonych przed ambasadą Stanów Zjednoczonych w Kopenhadze. Wielu demonstrujących miało ze sobą grenlandzkie flagi.
Wśród przemawiających był między innymi były socjaldemokratyczny minister spraw zagranicznych Danii i przewodniczący Zgromadzenia Ogólnego ONZ w latach 2015-16 Mogens Lykketoft. - Musimy walczyć o nasze racje na forum ONZ, gdzie większość krajów potępi amerykańską agresję wobec Grenlandii, a następnie zwrócić się bezpośrednio do 70 procent Amerykanów, którzy sprzeciwiają się podbojowi wyspy - oświadczył Lykketoft.
W drugim pod względem wielkości mieście Danii, Aarhus, protest przeciwko polityce USA zorganizowali studenci.
Gazeta "Berlingske" na podstawie cyfrowego narzędzia do określania liczebności zgromadzenia oszacowała, że w Kopenhadze zebrało się 3,3 tysiąca osób. Z kolei w Aarhus miało protestować 100-300 osób.
J.D Vance odwiedził Grenlandię
W piątek wizytę w amerykańskiej wojskowej bazie kosmicznej Pituffik na Grenlandii złożył wiceprezydent USA J.D. Vance. Współpracownik Trumpa skrytykował władze Danii za rzekome zaniedbywanie inwestycji obronnych na Grenlandii, a także zaproponował objęcie wyspy parasolem bezpieczeństwa w miejsce Danii.
Wcześniej delegacja władz USA pod przewodnictwem żony Vance'a - Ushy, miała odwiedzić stolicę Grenlandii - Nuuk oraz podziwiać wyścig psich zaprzęgów w miejscowości Sisimiut. Po protestach rządu Grenlandii i miejscowej ludności plany te odwołano.
Autorka/Autor: mjz
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/NILS MEILVANG