Strzały na uniwersytecie w Pradze. Sprawca miał wcześniej zabić ojca. Policja bada też zabójstwa młodego mężczyzny i dziecka

Aktualizacja:
Źródło:
Reuters, tn.cz, tvn24.pl, PAP

Co najmniej 15 osób zginęło w wyniku strzelaniny, do której doszło na terenie Uniwersytetu Karola w centrum Pragi - poinformował szef czeskiej policji Martin Vondraszek. Przekazał, że napastnik wcześniej w rodzinnej miejscowości najprawdopodobniej zastrzelił ojca. Świadkom miał powiedzieć, że "jedzie do Pragi, aby odebrać sobie życie". Policja bada też, czy to nie napastnik z uniwersytetu zabił sześć dni temu młodego mężczyznę i jego dziecko w lesie na przedmieściach Pragi. Jak przekazał reporter TVN24 Jan Piotrowski, przy strzelcu znaleziono nie tylko kilka sztuk broni i mnóstwo amunicji, ale także materiały wybuchowe.

Według Vondraszka policja po otrzymaniu takiej informacji i sprawdzeniu, że sprawca ma mieć zajęcia w jednym z gmachów Wydziału Filozoficznego praskiego uniwersytetu pojechała na miejsce i ewakuowała znajdujących się tam pracowników i studentów. Później otrzymano informacje o strzelaninie w innym budynku wydziału.

Vondraszek przekazał, że zginęło co najmniej 15 osób, a ciało sprawcy zostało znalezione na gzymsie budynku. Szef policji nie sprecyzował, czy sprawca zginął od strzałów funkcjonariuszy, czy popełnił samobójstwo, potwierdził jedynie, że policjanci używali broni służbowej.

Przy strzelcu znaleziono kilka sztuk broni

Reporter TVN24 Jan Piotrowski po godzinie 7 przekazał, że na miejscu nadal są policjanci i trwa przeszukanie budynku, w którym doszło do strzelaniny.

- Około godziny 15, policja już była w okolicy. Dostała sygnał, że Dawid K., były student wydziału historii, a obecny student wydziału sztuki Uniwersytetu Karola w Pradze, jedzie do Pragi na wykład, że około godziny 14 chce odebrać sobie życie, że jest uzbrojony, że może być niebezpieczny. Wtedy policja skierowała swoje siły na wydział sztuki, ale okazało się, że ogień otworzył tutaj, na Wydziale Filozofii - relacjonował po godz. 7 reporter TVN24 Jan Piotrowski.

- Przy strzelcu znaleziono nie tylko kilka sztuk broni i mnóstwo amunicji, ale także materiały wybuchowe. W związku z tym było podejrzenie, że może być umieszczona bomba i budynek należy przeszukać - mówił reporter. Dodał, że 24-latek miał pozwolenie na broń.

Kilkudziesięciu rannych

Wcześniejszy komunikat dotyczący ofiar śmiertelnych strzelaniny w Pradze mówił o 11 ofiarach. Służby ratownicze w Pradze poinformowały także, że "stan dziewięciu osób jest ciężki, pięć do sześciu osób odniosło umiarkowane obrażenia, dziesięć osób zostało lekko rannych".

Po godzinie 15. czasu lokalnego czeska policja podała, że na placu Jana Palacha doszło do strzelaniny. "Na podstawie wstępnych informacji możemy potwierdzić, że na miejscu są ofiary śmiertelne i ranni" – podała na platformie X (dawniej Twitter). Zaapelowała do mieszkańców, by nie przebywali w pobliżu i nie wychodzili z budynków.

Sprawca strzelaniny "wyeliminowany"

W późniejszym wpisie policji podano, że "napastnik został wyeliminowany" i że "trwa ewakuacja całego budynku".

Pracownicy Wydziału Filozofii mieli otrzymać e-mail z instrukcją, by "pozostali na miejscu i zamknęli drzwi" - podała agencja Reutera. "Zostańcie na miejscu, nigdzie nie wychodźcie. Jeśli znajdujecie się w gabinetach, zamknijcie je, ustawcie meble przed drzwiami i zgaście światło" – poinstruowano.

Świadkowie zdarzenia - jak podał portal tv.cz - pisali na portalach społecznościowych, że strzały padły ​​zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz budynku. Strzelec miał przemieszczać się na czwartym piętrze i na dachu. "Część osób wychodziła z okien i trzymała się parapetów, inni uciekali na dach, jeszcze inni się zabarykadowali" - relacjonował tv.cz.

Polska dziennikarka w Pradze: jesteśmy w szoku

- Jesteśmy w szoku. Dopiero są upubliczniane informacje na temat tego, co się stało - relacjonowała w rozmowie z TVN24 Barbara Sierszuła, polska dziennikarka mieszkająca w Pradze. Jak mówiła, jeden ze świadków zdarzenia opowiadał w lokalnej telewizji, że "na gzymsie budowy stał zabójca z bronią maszynową i strzelał po prostu po ludziach". Według relacji Sierszuły, minister spraw wewnętrznych wzywa do spokoju i apeluje, żeby oddalić się z tego rejonu. Dodała, że wszędzie jest dużo policji. - Jest to duży szok. Nie wiadomo kim był strzelec, dlaczego zaczął się tak zachowywać - powiedziała. Dodała, że nie wiadomo, czy działał sam.

Barbara Sierszuła, polska dziennikarka mieszkająca w Pradze: jesteśmy w szoku TVN24

Dziennikarz czeskich mediów: do strzelaniny doszło w samym środku miasta

- Wiadomo to, że do tej strzelaniny doszło krótko po godzinie 15 na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Karola na placu Jana Palacha. To między mostami Karola i Józefa Manesa, naprzeciwko najstarszej czeskiej sali koncertowej Rudolfinum, także w samym środku miasta - relacjonował w rozmowie z TVN24 dziennikarz czeskich mediów Miroslav Karas. Jak mówił, o godzinie 15. policja otrzymała informację, że na czwartym piętrze uczelni znajduje się uzbrojony napastnik. - Cały czas trwa ewakuacja, na Wydziale Filozoficznym są zamknięci studenci, zabarykadowani w niektórych pomieszczeniach, policja ich cały czas wyprowadza na zewnątrz. Nie pamiętam, kiedy w Pradze było na miejscu tyle policji - mówił dziennikarz.

Jak dodał, "wiadomo również to, że mężczyzna, który strzelał nie żyje, według niektórych informacji rzucił broń, która spadła na chodnik przed Wydział Filozofii i rzekomo skoczył z czwartego piętra, ale ta informacja nie jest potwierdzona". Rozmówca TVN24 przekazał, że na miejscu są też psychologowie. - Policja kilka minut temu potwierdziła, że (napastnik - red.) był sam. Cały czas trwa przeszukiwanie tego budynku - dodał Karas. 

"Jestem zszokowany wydarzeniami na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Karola. Chciałbym wyrazić mój głęboki żal i szczere kondolencje rodzinom i bliskim ofiar" - napisał na platformie X prezydent Czech Petr Pavel. Chcę podziękować obywatelom za respektowanie poleceń sił bezpieczeństwa i zapewnienie maksymalnej współpracy" - dodał.

Vondraszek: napastnik mógł wcześniej zamordować mężczyznę i dziecko

Martiv Vondraszek przekazał, że czeska policja rozpatruje też ewentualność, iż sprawca czwartkowej strzelaniny na uniwersytecie, mógł wcześniej zamordować mężczyznę i dziecko.

Szef czeskiej policji wyjaśnił, że chodzi o zabójstwo sprzed sześciu dni, do którego doszło w lesie na przedmieściach Pragi, gdzie zostali zastrzeleni 32-letni mężczyzna i jego 2-miesięczna córeczka.

Według Vondraszka w budynku Wydziału Filozofii Uniwersytetu Karola znajdował się ogromny arsenał broni oraz amunicji i gdyby nie szybka interwencja policji, ofiar mogłoby być więcej.

Autorka/Autor:tas, momo / prpb, mrz

Źródło: Reuters, tn.cz, tvn24.pl, PAP

Źródło zdjęcia głównego: twitter.com/PolicieCZ