Strażacy w dalszym ciągu walczą z pożarem w Parku Narodowym Czeska Szwajcaria. W środę śmigłowce gaśnicze wznowiły pracę zakończoną wieczorem. Strażacy skupiają się na chronieniu domów przed płomieniami. Równocześnie nie wiedzą, w jakim stanie jest obecnie największa atrakcja Czeskiej Szwajcarii - kamienny most, należący do największych w Europie.
We wtorek wieczorem strażacy – w związku z pożarem w Parku Narodowym Czeska Szwajcaria - ewakuowali 100 mieszkańców z miejscowości Wysoka Lipa koło Jetrichowic. – Pożar nie dotarł jeszcze do domów w Wysokiej Lipie i postaramy się temu zapobiec – powiedział rzecznik regionalnej straży pożarnej Milan Rudolf.
Administracja parku zapowiedziała, że w środę podejmie decyzję o zakazie wjazdu turystów na teren całego parku, gdzie trwa największy pożar w historii Czech. Obecnie wyłączone z użytkowania są tylko wybrane trasy turystyczne. - W związku ze skrajną suszą istnieje ryzyko, że nieostrożni ludzie doprowadzą do kolejnego pożaru – wyjaśnił przedstawiciel parku Jan Schiller.
We wtorek wieczorem przy pomocy maszyn górniczych rozpoczęto wycinkę drzew w celu powstrzymania rozprzestrzeniania się ognia. Maszyny mają tworzyć pasy przeciwpożarowe i usuwać suchą masę.
W nocy strażacy skutecznie bronili przed ogniem ewakuowanych miejscowości: Mezna, Mezni Louka i Vysoka Lipa. Ogień nie zdołał przybliżyć się także do wsi Janov, która jest przygotowana do ewakuacji, ale mieszkańcom na razie pozwolono zostać w domach. W sumie z terenów objętych pożarem ewakuowano 450 osób.
Według strażaków walka z ogniem trwa na obszarze o długości 2 km i szerokości 5 km. W akcji uczestniczy ponad 400 strażaków. Część z nich ściągnięto z siedmiu regionów kraju, kierujący akcją nie wykluczają sprowadzenia kolejnych rezerw.
Strażacy i pracownicy parku nie wiedzą, w jakim stanie jest obecnie największa atrakcja Czeskiej Szwajcarii - kamienny most, należący do największych w Europie. Podejrzewa się, że pod wpływem gorąca mógł popękać piaskowiec, z którego została wykonana przeprawa.
Policja zamknęła drogi dojazdowe do Parku Narodowego Czeska Szwajcaria. Najprawdopodobniej na terenie całego kraju (województwa) usteckiego na północnym zachodzie Czech zostanie wprowadzony w środę dwutygodniowy zakaz wstępu do lasów. Władze obawiają się, że przy wysokich temperaturach i suszy nieuwaga odwiedzających lasy mogłaby doprowadzić do powstania nowych pożarów, a na walkę z nimi nie byłoby już sił ani środków.
Polacy pomagają w gaszeniu pożaru w Czechach
We wtorek po południu do Czech przybyli strażacy i policjanci z Polski. - Już wieczorem przystąpili do gaszenia pożaru lasu w Parku Narodowym Czeska Szwajcaria - poinformował rzecznik Państwowej Straży Pożarnej brygadier Karol Kierzkowski.
Maszyna z Polski wylądowała po godzinie 18 wieczorem w bazie w Uściu nad Łabą. Tu spodziewane są także śmigłowce ze Słowacji, a także samoloty gaśnicze z Włoch. Czeska telewizja publiczna przed wieczorem pokazała ujęcia polskiego śmigłowca nabierającego wodę do podwieszonego zbiornika.
Załoga kilkanaście razy dokonywała zrzutów wody pobieranej z Łaby na płomienie. Śmigłowce jednorazowo zabierają 3000 litrów wody, samoloty - 6000 litrów. Kierownictwo akcji gaśniczej wiąże z tym sprzętem duże nadzieje, ponieważ silnie wiejący wiatr rozszerzył obszar pożaru.
Pożar w Parku Narodowym Czeska Szwajcaria
Według komendanta czeskich strażaków Vladimira Vlczka obejmuje on około 1000 hektarów. To największy pożar lasów w historii Republiki Czeskiej. Dotąd najrozleglejszym był pożar na południu Moraw, gdzie w 2012 r. płonęło 165 hektarów.
Silny wiatr spowodował, że władze podjęły decyzję o możliwej ewakuacji dalej położonej od najgorzej doświadczonej przez żywioł gminy Mezna, Velkey Lipy. Najpierw zamknięto drogi dojazdowe, później zwrócono się do mieszkańców i turystów z prośbą o przygotowanie się do ewentualnej ewakuacji.
Mieszkańcom nakazano wyniesienie na zewnątrz butli z gazem oraz kanistrów z benzyną. Przed godziną 20 nakazano ewakuację kilkudziesięciu osób.
We wtorek wieczorem pożar gasiło ponad 450 strażaków, 200 zawodowych i 250 strażaków ochotników. Z żywiołem walczą w siedmiu różnych skupiskach ognia. Do tej pory podczas gaszenia pożaru lekko ranny został jeden strażak, któremu najprawdopodobniej w oko wpadła iskra. Inny ze strażaków zwichnął kostkę.
Władze nieustannie apelują o to, by nie przyjeżdżać w rejon pożaru w ramach tak zwanej turystyki katastrof. - Selfie można zrobić w innym miejscu, pozwólcie nam pracować - proszą strażacy.
Źródło: České Noviny, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Twitter/hasici_cr