Rośnie liczba dzieci, które w USA żyją na ulicy. Są już ich setki tysięcy. Tracą dach na głową z powodu ubożenia rodziców.
Liczba najmłodszych Amerykanów bez domu wzrosła o niemal 33 proc. od 2007 roku, gdy problemem tym dotkniętych było 1,2 mln dzieci. W 2010 roku liczba ta wzrosła do 1,6 mln.
- To absurdalnie wysokie liczby - uważa Ellen Bassuk, dyrektor Centrum ds. Bezdomności Rodzin, które opublikowało badania. I dodaje: - W 2010 roku odczuwaliśmy efekty recesji, klęski spowodowanej przez człowieka. Mamy olbrzymie cięcia budżetowe, przejęcia domów przez banki i deficyt mieszkań komunalnych.
Problem bezdomności w największym stopniu dotyczy południowych stanów USA (Alabama, Missisipi, Arkansas), gdzie wysoki odsetek ludności żyje w ubóstwie, oraz stanów, w których banki przejęły najwięcej nieruchomości za niespłacanie pożyczek hipotecznych (Arizona, Kalifornia, Nevada).
Rodziny w schroniskach
Schroniska dla bezdomnych przyjmują już nie tylko dorosłych, ale całe rodziny z dziećmi, które straciły dach na głową. W większości wynika to z utraty pracy przez rodziców.
- Ludzie trafiają do nas, bo skończyły im się oszczędności i zasiłek dla bezrobotnych. To dla nich ostatnia deska ratunku - mówi Shelly Jordan, dyrektor schroniska dla bezdomnych w mieście Hattiesburg w stanie Missisipi.
Z danych amerykańskiego resortu mieszkalnictwa i zagospodarowania przestrzennego (HUD) wynika, że liczba bezdomnych rodzin wzrosła w latach 2007-2010 roku o 28 proc. ze 131 tys. do 168 tys.
Zdaniem profesora socjologii z Uniwersytetu Pensylwania Dennisa Culhane'a, dane te są zaniżone. - Nie zmienia to faktu, że obserwujemy wzrost wskaźnika bezdomności rodzin - zaznaczył.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu