Trump o ataku chemicznym: chciałbym wierzyć, że Rosjanie nie wiedzieli


Wywiad USA przechwycił rozmowy syryjskich wojskowych na temat przygotowań do ataku chemicznego w syryjskiej prowincji Idlib – informuje w czwartek CNN. Amerykańska telewizja powołuje się na wysokich rangą urzędników. W ataku na miasto Chan Szajchun, dokonanym 4 kwietnia, zginęło 86 cywilów, w tym 30 dzieci.

USA oskarżyły o atak chemiczny (z użyciem sarinu) prezydenta Syrii Baszara el-Asada. W odpowiedzi amerykańskie okręty ostrzelały 7 kwietnia bazę syryjskich rządowych sił powietrznych Szajrat w prowincji Hims.

Odpowiedzialność Asada

Po ataku w Chan Szajchun wywiad amerykański dokonał przeglądu wszystkich zebranych informacji. W ten sposób natrafiono na rozmowy syryjskich wojskowych z ekspertami do spraw broni chemicznej - podała w czwartek telewizja CNN.

Przedstawiciele władz USA podkreślają, że "nie ma wątpliwości, iż za ten atak odpowiedzialność ponosi Asad".

Według źródła, na które powołuje się ta stacja, Stany Zjednoczone nie wiedziały z wyprzedzeniem, że atak ten był przygotowywany. Służby amerykańskie przechwytują łączność na takich obszarach jak Syria i Irak. Są to wielkie ilości danych, często jednak nie są one przetwarzane, dopóki jakieś szczególne wydarzenie nie skłoni analityków do poszukiwania konkretnych informacji.

CNN odnotowuje, że w materiałach przechwyconych przez wywiad nie znaleziono dotąd bezpośredniego potwierdzenia, że o ataku w Chan Szajchun rozmawiali rosyjscy wojskowi bądź funkcjonariusze rosyjskiego wywiadu. Źródło CNN wskazuje, że prawdopodobnie Rosjanie są ostrożniejsi, dbając o to, by ich łączność nie została przechwycona.

Moskwa i Damaszek zaprzeczają, jakoby miały coś wspólnego z atakiem chemicznym.

Pomoc z zewnątrz

CNN zwraca uwagę na słowa prezydenta Donalda Trumpa, który w środę na konferencji prasowej powiedział, że Pentagon bada kwestię ewentualnego współudziału Rosji w tym ataku. - Chciałbym wierzyć, że (Rosjanie) nie wiedzieli, ale z pewnością mogli wiedzieć – powiedział Trump.

USA przypuszczają, że w Syrii przywrócono jednostkę wojskową do spraw broni chemicznej, istniejącą przed porozumieniem z 2013 roku. W ramach tego porozumienia rząd syryjski zobowiązał się oddać swe zasoby broni chemicznej. "I są oznaki, że (reżim syryjski) dostaje pomoc z zewnątrz" – akcentuje CNN, powołując się na anonimowego przedstawiciela sił zbrojnych USA.

Według tego źródła, wojsko USA wie, że Rosjanie mają w Syrii ekspertów do spraw broni chemicznej. Amerykanie analizują wszelkie informacje mogące wskazywać, że Rosja wie o posiadaniu przez władze syryjskie takiej broni, bądź udziela im wsparcia w tym zakresie.

Źródło CNN przyznało, że nawet jeśli znaleziono by informacje potwierdzające współsprawstwo Rosji, nie jest jasne, czy Pentagon bądź Biały Dom podałyby to do wiadomości publicznej. Potrzebne byłyby niezbite dowody, a o takie mogłoby być trudno.

Dron nad szpitalem

Agencja Associated Press pisała 11 kwietnia, powołując się na "wysoką rangą amerykańską osobistość oficjalną", że Rosja mogła z wyprzedzeniem wiedzieć o ataku chemicznym w Syrii.

Według tego źródła rosyjski dron latał nad szpitalem, do którego 4 kwietnia przywożono ofiary ataku w Chan Szajchun. Później samolot "produkcji rosyjskiej" zbombardował ten szpital.

Amerykanie przypuszczają, że była to próba zatarcia śladów użycia broni chemicznej.

Do ataku doszło w Chan Szejchun w prowincji Idlib | Google Maps

Autor: tas / Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: UNHCR/Bassam Diab

Tagi:
Raporty: