- Nie będzie końca reżimu, ani natychmiastowego odejścia prezydenta Hosniego Mubaraka - oświadczył wiceprezydent Egiptu, Omar Suleiman na spotkaniu z redaktorami naczelnymi gazet. Ostrzegł też, że "rząd nie będzie długo tolerował demonstracji" na kairskim placu Tahrir.
Suleiman oświadczył, że "kryzys musi zostać rozwiązany najszybciej jak to możliwe", a rząd "chce dialogu", by móc odpowiedzieć na żądania demonstrantów, domagających się demokratycznych reform.
Nie chcą "metod policyjnych"
Jak zawoalowana groźba zabrzmiała wypowiedź wiceprezydenta: "nie chcemy rozmawiać z egipskim społeczeństwem za pomocą metod policyjnych".
Również we wtorek, według relacji Białego Domu, Joe Biden wiceprezydent USA rozmawiał z Suleimanem, nalegając na dokonanie w Egipcie "szybkiego, pokojowego i legalnego" przekazania władzy rządowi, który powinien być "wyłoniony przez egipski lud".
Od 25 stycznia trwają w Egipcie masowe demonstracje antyprezydenckie, nazywane "rewolucją Nilu", w czasie których, według szacunków ONZ, śmierć poniosło około 300 osób.
Źródło: PAP