Państwowy chiński dziennik "Global Times" stwierdził, że Litwa przekroczyła "czerwoną linię". Powinna za to zostać ukarana przez Chiny, Rosję i Białoruś. Tak gazeta zareagowała na otwarcie w Wilnie tajwańskiego przedstawicielstwa.
Dziennik napisał, że "Litwa jest najbardziej antyrosyjskim krajem w Europie, który prowokuje jednocześnie Chiny i Rosję. Musi za to dostać nauczkę". Zgoda na otwarcie biura Tajwanu była zaś - zdaniem "Global Times" - "skrajnie lekkomyślnym działaniem, które wstrząśnie relacjami chińsko-litewskimi".
"Kwestia Tajwanu jest czerwoną linią, której nigdy nie należy przekraczać. Chiny nie pozwolą Litwie stać się przykładem dla innych krajów" - podał dziennik znany z agresywnej nacjonalistycznej retoryki. Podkreślił, że "Chiny muszą być przygotowane na zerwanie stosunków. Dodatkowo Chiny powinny połączyć siły z Rosją i Białorusią, dwoma krajami sąsiadującymi z Litwą, i ukarać ją".
W reakcji na sprawę otwarcia biura, które będzie pełniło funkcję de facto ambasady Tajwanu na Litwie, władze w Pekinie zażądały od Wilna wycofania swojego ambasadora z Chin. Zapowiedziały też wycofanie chińskiego ambasadora z Wilna.
Reakcja Pekinu na kwestie Tajwanu
Komunistyczne władze w Pekinie uznają Tajwan za część terytorium Chińskiej Republiki Ludowej i stanowczo sprzeciwiają się jego oficjalnym kontaktom z innymi państwami. Większość państw świata nie utrzymuje formalnych relacji dyplomatycznych z Tajwanem. Biura przedstawicielskie Tajwanu w innych krajach zwykle mają w nazwie tylko Tajpej.
"Global Times" napisał, że po stronie Litwy opowiedziały się władze Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej, choć oświadczenie rzeczniczki unijnej dyplomacji Nabili Massrali było "znacznie łagodniejsze" niż komunikat rzecznika Departamentu Stanu USA Neda Price’a.
"Powód, dla którego (Litwa) prowokuje Chiny w sprawie Tajwanu, to chęć przypodobania się USA. Chiny i Rosja muszą zadać silny cios jednemu czy dwóm pachołkom USA, by ostrzec inne kraje. Chiny nie powinny pozwalać, by nieliczni sojusznicy USA prowokowali je i Rosję, łamiąc podstawy relacji międzynarodowych" – stwierdził chiński dziennik.
Komentarz "Global Timesa" został negatywnie przyjęty przez część europejskich ekspertów. "Nawet po prawie 10 latach angażowania się w relacje z CEE (krajami Europy Środkowej i Wschodniej) Chiny nie rozumieją tego regionu" – napisał na Twitterze dyrektor Środkowoeuropejskiego Instytutu Badań Azjatyckich (CEIAS) Matej Szimalczik.
"Grożenie Litwie wspólnym ukaraniem jej przez Chiny, Rosję i Białoruś z pewnością nie zniechęci Litwy do kontaktów z Tajwanem" – ocenił analityk.
Źródło: PAP, Global Times