Po ponad trzech tygodniach nieobecności chińska tenisistka Peng Shuai pokazała się publicznie. Nieuchwytny pozostaje za to były wicepremier Zhang Gaoli, którego Shuai oskarżyła o molestowanie. Agencja Reutera podkreśliła, że zachowanie chińskiego urzędnika jest typowe dla wysoko postawionych dygnitarzy Komunistycznej Partii Chin, którzy w obliczu oskarżeń milczą.
Na początku listopada w sieci społecznościowej Weibo tenisistka oskarżyła Zhanga Gaoliego o molestowanie. Jej wpis został szybko usunięty przez cenzurę, a Peng przez prawie trzy tygodnie nie dawała znaku życia. W weekend pojawiła się na nagraniach opublikowanych przez chińskie media i rozmawiała przez wideołącze z szefem MKOl Thomasem Bachem, ale nie rozwiało to wszystkich obaw.
Zniknięcie Peng wzbudziło olbrzymie zaniepokojenie na świecie, a do kampanii pod hasłem "Gdzie jest Peng Shuai?" przyłączyło się w mediach społecznościowych wiele znanych osobistości, w tym tenisistki Serena Williams i Naomi Osaka oraz piłkarz Gerard Pique. Organizacja WTA zagroziła odwołaniem wszystkich turniejów w Chinach, jeśli sprawa nie zostanie wyjaśniona.
Odegrał "kluczową rolę" w staraniach o igrzyska w Pekinie
Znacznie mniej uwagi poświęcano Zhangowi, który podobnie jak prawie wszyscy wysoko postawieni dygnitarze Komunistycznej Partii Chin (KPCh) trzyma się w cieniu po przejściu na emeryturę - pisze w czwartek agencja Reutera.
75-letni Zhang Gaoli, zanim w 2018 roku przeszedł na emeryturę, cieszył się opinią wpływowego polityka i odegrał "kluczową rolę" w zakończonych sukcesem zabiegach Pekinu o prawo organizacji zimowych Igrzysk Olimpijskich w 2022 roku – przypomina amerykański dziennik "Wall Street Journal". Reuters podkreśla, że Zhang był wówczas wicepremierem. W latach 2012-2017 zasiadał również w siedmioosobowym Stałym Komitecie Biura Politycznego Komitetu Centralnego KPCh, który sprawuje główną władzę w państwie.
W 2016 roku Zhang spotkał się z szefem MKOl i powiedział mu, że Chiny pracują na rzecz "zapewnienia, że Igrzyska Olimpijskie Pekin 2022 będą fantastyczne, wyjątkowe i doskonałe" – wynika z relacji państwowych chińskich mediów.
"Jeśli zaprzeczy, nie będzie wiarygodny"
Milczenie Zhanga nie zaskakuje obserwatorów, którzy przypominają, że partyjni dygnitarze zwykle zachowywali się podobnie w obliczu oskarżeń o korupcję czy plotek na temat rzekomych romansów. Wspominają też o wielkiej kampanii antykorupcyjnej prowadzonej przez sekretarza generalnego KPCh Xi Jinpinga, który żąda od urzędników, by "byli w stanie przejść najcięższe sprawdziany" dotyczące moralności politycznej, zawodowej i rodzinnej.
Według byłego wykładowcy Szanghajskiego Uniwersytetu Nauk Politycznych i Prawa Chena Daoyina były wicepremier nie ma innego wyboru niż zachować milczenie. - Jeśli zaprzeczy, nie będzie wiarygodny, ponieważ w wyniku kampanii antykorupcyjnej Xi wszyscy w Chinach wiedzą, że używanie władzy dla seksu jest powszechne wśród chińskich urzędników - powiedział ekspert.
- Jeśli przyzna się do zarzutów (stawianych przez) Peng, wówczas może się ona stać symbolem, wokół którego mógłby się zjednoczyć chiński ruch feministyczny, który potencjalnie może stanowić wyzwanie dla władzy partii - twierdzi Chen.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock