Chilijczycy wybierają prezydenta. Zapowiada się druga tura

Źródło:
PAP, Reuters

W niedzielę w Chile odbyły się wybory prezydenckie. Po przeliczeniu połowy oddanych głosów prowadzi kandydat prawicy 55-letni adwokat Jose Antonio Kast. Na drugim miejscu plasuje się deputowany Gabriel Boric, który traci do lidera cztery punkty procentowe.

Kast uzyskał poparcie 28 procent głosujących, podczas gdy jego najgroźniejszy przeciwnik Boric – 24 procent. Dla uzyskania zwycięstwa w pierwszej turze wyborów kandydat musiałby jednak uzyskać poparcie co najmniej 50 procent wyborców. Ich rywalizację rozstrzygnie więc dopiero druga tura głosowania, która odbędzie się 19 grudnia.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>

Zamieszkały w USA kandydat chilijskiej centroprawicy, Franco Parisi, który nie przybył na wybory do kraju, zajął trzecie miejsce, a na czwartym znalazła się senatorka Yasna Provoste, kandydatka chrześcijańskich demokratów.

Sebastian Sichel, kandydat popierany przez obecnego prezydenta Chile, konserwatystę Sebastiana Pinerę, uzyskał po przeliczeniu połowy oddanych głosów zaledwie 12-procentowe poparcie. Było to następstwo bardzo poważnego osłabienia pozycji prezydenta Pinery po tym jak na cztery dni przed wyborami uniknął o włos impeachmentu w związku z oskarżeniem o nielegalne operacje finansowe.

Udział w wyborach nie jest w Chile obowiązkowy. W 2017 roku kiedy wybrany został Pinera, głosowało zaledwie 48 proc. uprawnionych.

Twarz chilijskiej prawicy

55-letni Jose Antonio Kast to z wykształcenia prawnik, katolik i ojciec dziewięciorga dzieci. Ma rozbrajająco łagodny sposób mówienia, nawet wówczas, gdy obiecuje twarde podejście do przestępczości i usprawnienie państwa - pisze o Kaście agencja Reutera.

- Będziemy pracować nad przywróceniem pokoju, porządku, postępu i naszej wolności - oświadczył w niedzielę na spotkaniu z wyborcami. - Wciąż mamy przed sobą kawałek drogi do pokonania. Będziemy iść naprzód ze wszystkimi, ponieważ to zwycięstwo całego Chile - oznajmił.

Kast, kandydat Chrześcijańskiego Frontu Społecznego, stał się twarzą chilijskiej prawicy, która zaostrzyła swoją retorykę w kontrze do gwałtownych, lewicowych protestów, jakie przetoczyły się przez kraj w 2019 roku. Nie kryje swojego uznania dla "gospodarczej spuścizny" byłego chilijskiego dyktatora Augusto Pinocheta.

"Nazywają nas nietolerancyjnymi i radykalnymi, bo mówimy prawdę i mówimy ją wprost. W przeciwieństwie do lewicy, nigdy nie popieraliśmy przemocy" - pisał Kast na Twitterze pod koniec października. Krytycy Kasta twierdzą, że jego retoryka i postulaty polityczne, w tym ograniczenie nielegalnej imigracji, przywodzą na myśl populistycznych liderów prawicy, takich jak prezydent Brazylii Jair Bolsonaro.

- W grudniu wybierzemy nie tylko prezydenta. Będziemy wybierać między wolnością a komunizmem, między demokracją a komunizmem - oświadczył w niedzielę Kast.

Od społecznie zaangażowanego studenta, do polityka z prezydenckimi ambicjami

Gabriel Boric to 35-letni prawnik, stojący na czele lewicowej koalicji ugrupowań Frente Amplio i chilijskiej Partii Komunistycznej.

- By wygrać drugą turę musimy być pokorni i otwarci - powiedział Boric do swoich swolenników podczas niedzielnego wieczoru wyborczego. - Nadzieja jest silniejsza niż strach - stwierdził przyznając, że musi przyciągnąć do siebie nowych wyborców. - Musimy zyskać większe poparcie, wyjść do ludzi spoza naszych (politycznych - red.) granic - oświadczył Boric.

Jak przypomina agencja Reutera, 35-latek zyskał popularność podczas protestów studenckich w 2011 roku. Domagał się wówczas lepszej, a zarazem bardziej dostępnej finansowo edukacji. Krytykował także "neoliberalną" politykę gospodarczą ówczesnych władz Chile, powszechnie uznawaną za przyczynę dekad wzrostu gospodarczego kraju i jednocześnie źródło coraz większych społecznych nierówności.

W 2014 roku dwudziestokilkuletni Boric dostał się do Kongresu jako deputowany, reprezentujący rozległy i słabo zaludniony region Magallanes, położony na samym południu Chile.

Jak pisze Reuters, w obecnej kampanii wyborczej Boric spuścił nieco z tonu, próbując zdystansować się od bardziej skrajnych lewicowo poglądów swoich koalicjantów z Partii Komunistycznej, którzy np. otwarcie wyrażali poparcie dla wenezuelskiego przywódcy Nicolasa Maduro.

Chilijczycy coraz bardziej zaangażowani społecznie i politycznie

Jednak po wielkich i krwawo pacyfikowanych przez policję demonstracjach z 2019 roku spowodowanych szalejącą drożyzną, zaangażowanie chilijskiego społeczeństwa w rewindykacyjne ruchy społeczne i politykę wzrosło bardzo znacznie. Wpłynęło to również na masowy udział wyborców w niedzielnym głosowaniu mimo wiosennych upałów, które dochodziły do 30 stopni Celsjusza.

Przewodnicząca Zgromadzenia Konstytucyjnego pracującego nad tekstem nowej chilijskiej Ustawy Zasadniczej, Elisa Lancon, wypowiadając się dla mediów w przeddzień wyborów, podkreśliła ich fundamentalne znaczenie dla przyszłości chilijskiej demokracji.

Jak powiedziała "Chilijczycy podjęli w ubiegłym roku w powszechnym głosowaniu decyzję, aby zmienić Konstytucję odziedziczoną po wojskowej dyktaturze generała Augusto Piniocheta". - Urzeczywistnienie tego zadania będzie jednym z głównych zadań nowego prezydenta Chile, który w marcu 2022 roku zastąpi Sebastiana Pinerę - podkreśliła Lancon.

Autorka/Autor:momo\mtom

Źródło: PAP, Reuters