W wyborach do chilijskiej konstytuanty, która w najbliższych miesiącach ma przygotować projekt nowej ustawy zasadniczej, na czele znajdują się kandydaci niezależni oraz lewica. Dotychczas przeliczono ponad 90 procent kart oddanych w czasie dwudniowego głosowania. Kandydaci rządzącej centrowo-prawicowej koalicji prawdopodobnie nie uzyskają jednej trzeciej mandatów, co jest kluczowe, by wpływać na kształt nowej konstytucji.
Zadaniem liczącej 155 deputowanych konstytuanty będzie opracowanie w ciągu dziewięciu miesięcy projektu nowej ustawy zasadniczej, która zastąpi obecną pochodzącą z okresu dyktatury Augusto Pinocheta (1973-1990). Następnie w połowie 2022 roku projekt ma być poddany ogólnonarodowemu głosowaniu.
Według projekcji opracowanej przez lokalną filię stacji CNN, na podstawie procentów oddanych głosów, kandydaci niezależni mogą liczyć na 45 miejsc, centrolewica - 25, skrajna lewica - 28 (razem 53) a kandydaci popieranego przez prezydenta Sebastiana Pinerę ugrupowania Vamos por Chile - 39. Do tej pory podliczono 90 procent głosów.
Kandydaci wspierani przez prezydenta mogą więc zająć jedną piątą miejsc w konstytuancie. By przyjąć nowe propozycje, potrzeba z kolei większości dwóch trzecich. Oznacza to, że rządowi ciężko będzie zapewnić sobie poparcie jednej trzeciej delegatów, co jest wymagane, by zablokować zmiany w ustawie zasadniczej. Reuters zwrócił uwagę, że aby to osiągnąć, Vamos por Chile będzie musiało zawrzeć sojusze z innymi politykami.
W dwudniowych wyborach byli też wybierani gubernatorzy wszystkich szesnastu regionów kraju, a także burmistrzowie i członkowie władz miejskich i regionalnych. Także tutaj Vamos por Chile straciło, co według Reutera źle wróży tej partii przed planowanymi na listopad wyborami parlamentarnymi i prezydenckimi.
"Obywatele dali jasny sygnał tradycyjnym partiom politycznym"
Według Heraldo Munoza, przewodniczącego centrowej Partii na rzecz Demokracji (PPD) wymowa dobrego wyniku kandydatów bez konotacji politycznych jest oczywista. - Siła niezależnych wyłania się zdecydowanie. Przeczuwaliśmy, że to nastąpi, to jest odrzucenie, lekcja dla klasy politycznej - powiedział.
Pinera określił wybory jako "historyczne". - Obywatele dali jasny, jednoznaczny sygnał tradycyjnym partiom politycznym - dodał.
Protesty wymogły zmiany
Prezydent podjął decyzję o rozpoczęciu procesu zmiany chilijskiej konstytucji po serii masowych protestów społecznych, które zapoczątkowała 18 października 2019 roku wielka demonstracja mieszkańców stolicy, Santiago de Chile. Jej bezpośrednią przyczyną była podwyżka cen biletów metra i innych środków komunikacji miejskiej.
Protesty szybko rozszerzyły się na cały kraj i dotyczyły także m. in. rosnącej drożyzny, wysokich opłat szkolnych i fatalnych skutków reformy emerytalnej z czasów dyktatury Pinocheta.
Pod naciskiem opinii publicznej rząd wycofał się z pierwotnego projektu, według którego Konstytuanta miała się składać w połowie z przedstawicieli wybranych przez obywateli, a w połowie z obecnych członków parlamentu.
Źródło: PAP, Reuters