Francuski tygodnik "Charlie Hebdo" w najnowszej publikacji zamieścił dwa rysunki z katastrofy airbusa na Synaju, które rosyjscy politycy uznali za obraźliwe. Głos w tej sprawie zabrała rzeczniczka MSZ Maria Zacharowa i posłowie Dumy. Wiceprzewodniczący izby niższej parlamentu rosyjskiego Władimir Żyrinowski proponuje rysowanie karykatur, które obrażą Francuzów.
Jeden z rysunków "Charlie Hebdo" ukazuje uzbrojonego islamistę, na głowę którego spadają szczątki samolotu wraz z pasażerami. Karykatura nawiązuje do rosyjskiej operacji w Syrii i została opatrzona podpisem: "Rosyjskie samoloty nasilają bombardowanie".
Na drugim rysunku widnieje czaszka leżąca na pustynnym piasku wśród szczątków samolotu i ciał. "Czaszka ta zapewne rozmyśla o niebezpieczeństwie rosyjskich linii lotniczych, podpis zaś brzmi: może powinien był lecieć liniami Air Cocaine?" – napisano na portalu rosyjskiej telewizji REN TV, która nagłośniła sprawę.
Podtekstem drugiej karykatury, zatytułowanej "Niebezpieczeństwa rosyjskich tanich linii", jest niedawny protest byłego prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego przeciwko wciąganiu jego osoby do śledztwa w sprawie przemycania narkotyków przez firmę lotniczą, z której usług korzystał.
"Jeszcze ktoś chce być Charlie?"
Informacja o rysunkach wywołała oburzenie w Moskwie. Ze zdecydowanym potępieniem karykatur wystąpił rzecznik prezydenta Władimira Putina, Dmitrij Pieskow.
- U nas w kraju określa się to bardzo pojemnym wyrazem - bluźnierstwo. Nie ma to żadnego związku ani z demokracją, ani z wolnością wypowiedzi, ani z niczym podobnym. To bluźnierstwo - powiedział dziennikarzom.
W odpowiedzi na opublikowanie karykatur rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa zamieściła na Facebooku wpis: "Czy jeszcze ktoś chce być Charlie?". W ten sposób nawiązała do akcji zorganizowanej po tragicznych wydarzeniach w redakcji w styczniu tego roku, gdzie islamscy terroryści zastrzelili 12 osób, w tym dziesięcioro pracowników pisma. Do tragedii doszło po opublikowaniu na łamach "Charlie Hebdo" karykatur proroka Mahometa.
Oburzenia nie kryli także deputowani Dumy.
Pierwszy zastępca przewodniczącego izby niższej rosyjskiego parlamentu Iwan Mielnikow nazwał karykatury przejawem "brudnego wyszydzania" i "oburzającego cynizmu".
Wyraził jednocześnie nadzieję, że francuskie społeczeństwo nie podziela upodobań czasopisma. "To nie jest żadna satyra" - podkreślił.
Przewodniczący Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji Władimir Żyrinowski zaapelował o rozpoczęcie antyfrancuskiej kampanii w rosyjskich środkach masowego przekazu.
– Powinniśmy koniecznie odpowiedzieć. W każdym rosyjskim piśmie powinny znaleźć się karykatury, wyśmiewające Francuzów. Można zamieścić Louisa de Funesa (francuskiego aktora komediowego – red.), który mówiłby w języku rosyjskim i pluł na Francuzów – mówił Żyrinowski. Zaapelował także o zorganizowanie pikiety przed ambasadą Francji w Moskwie.
"Nie mają za grosz wstydu"
Wiceprzewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych w Dumie Aleksandr Romanowicz nazwał francuskich dziennikarzy "szumowinami".
– Nie mają za grosz wstydu. To szumowiny. Niech mnie usłyszą we Francji ci, którzy poparli tę redakcję w czasie kryzysu na początku roku – mówił deputowany na antenie rozgłośni Rossijskaja Służba Nowostiej.
Prognozuje, że sprawa skomplikuje sytuację i spowoduje poważne problemy. – To poważny cios w stosunki między naszymi krajami – podkreślił.
Przewodniczący Związku Dziennikarzy Rosji Wsiewołod Bogdanow określił karykatury jako "obrazę". Jak zaznaczył, w obliczu żałoby rodzin ofiar katastrofy publikacje takie są "szczególnie brudne i nieetyczne".
Rysunki skrytykowali także rosyjski karykaturzyści. – Stracili poczucie odpowiedzialności i taktu – powiedział Andriej Ryżow z rosyjskiego związku rysowników w organizacji Mediasojuz.
Rosyjski Airbus A321 rozbił się na Synaju 31 października. W katastrofie zginęło 224 osób.
Autor: tas//gak / Źródło: ren.tv, rusnovosti.ru, dni.ru, PAP
Źródło zdjęcia głównego: ren.tv