Przez kilkanaście dni świat zachodził w głowę: gdzie podziewa pływający pod maltańską banderą frachtowiec Arctic Sea. Jak się okazuję wiedzę taką posiadały władze Malty, które podały, że frachtowiec "nigdy faktycznie nie zaginął" i przez cały czas wiedziały, gdzie się znajduje.
Arctic Sea zaginął przed ponad dwoma tygodniami na wodach europejskich. Na jego pokładzie znajdowała się 15-osobowa rosyjska załoga. Arctic Sea, przewożący ładunek fińskiego drewna, miał zawinąć 4 sierpnia do algierskiego portu Bidżaja. Nie dopłynął jednak do celu.
Frachtowiec odnalazła w poniedziałek rosyjska fregata Ładnyj w pobliżu Wysp Zielonego Przylądka. Jak doszło do jego odnalezienia - na razie nie wiadomo.
We wtorek Rosjanie podali, że zatrzymano ośmiu porywaczy statku i że są wśród nich obywatele Rosji, Łotwy i Estonii.
Najważniejsi ludzie
Władze Malty twierdzą, że komisja ds. bezpieczeństwa morskiego, w skład której weszli przedstawiciele Szwecji, Finlandii i Malty, przez cały czas śledziła kurs statku. Nie ujawniali informacji o położeniu jednostki, bo nie chcieli narażać życia ludzi.
Obawy o losy załogi pojawiły się, kiedy władze Malty otrzymały informacje, że 24 lipca na pokład Arctic Sea, który znajdował się wówczas na wodach szwedzkich, wdarli się zamaskowani i uzbrojeni ludzie podający się za oddziały antynarkotykowe. Mieli związać załogę i przez kilkanaście godzin przeszukiwać statek.
Źródło: PAP, lex.pl