Incydenty na Bałtyku z udziałem rosyjskich samolotów bez wątpienia były celowe, robione z myślą o nadchodzącym szczycie NATO. Ten rodzaj manewrów jest szczególnie niebezpieczny - ocenił były sowiecki pilot myśliwca w rozmowie z "The Daily Signal".
W latach osiemdziesiątych XX wieku Ołeksij Melnyk był pilotem myśliwca Mig-21 w ZSRR, a następnie został oficerem ukraińskich sił powietrznych.
- To bez wątpienia było robione celowo, z myślą o nadchodzących szczycie NATO (w Warszawie) - tak Melnyk skomentował niedawne incydenty na Bałtyku, gdy rosyjskie myśliwce wielokrotnie symulowały atak na amerykański niszczyciel USS Donald Cook.
"Szczególnie niebezpieczne manewry"
- Przechodząc tę samą szkołę co oni, jestem pewien, że ci piloci nie byli zbyt młodzi ani zbyt głupi, by nie zdawać sobie sprawy, że tego rodzaje manewry wywołają międzynarodowy skandal - dodał.
- Ten rodzaj planowanych manewrów jest szczególnie niebezpieczny, ponieważ bardzo nas przybliża do nieplanowanych wypadków. A nieplanowane wypadki mogą mieć poważne konsekwencje - podkreślił Melnyk.
Dwa cele Rosjan
Jego zdaniem rosyjskie działania miały dwa cele: wysłać dyplomatyczny sygnał dla NATO, że Bałtyk jest rosyjską strefą wpływów, oraz przetestować wojskową reakcję Sojuszu. Jednocześnie podkreślił, że obecne incydenty z udziałem rosyjskich samolotów i jednostek NATO są "bardziej agresywne i częstsze" nawet niż w czasie zimnej wojny. Według reguł lotniczych, które panowały w ZSRR, takie działania jak ostatnio na Bałtyku były niedozwolone, podkreślił.
Sowieckie reguły dotyczące przechwytywania jednostek nieprzyjaciela zostały zaostrzone po incydencie z 1983 roku, kiedy myśliwiec ZSRR zestrzelił samolot pasażerski Korean Air Lines 747.
Incydenty na Bałtyku
W ubiegłym tygodniu rosyjskie samoloty Su-24 przeleciały 20 razy nad niszczycielem USS Donald Cook znajdującym się na wodach międzynarodowych na Bałtyku. Na pokładzie okrętu był polski śmigłowiec. Informacje o incydencie przekazały źródła amerykańskie. Incydent wydarzył się na wodach międzynarodowych w odległości 70 mil morskich (ok. 130 km) od Kaliningradu. USS Donald Cook wyszedł 11 kwietnia z portu w Gdyni.
Z kolei w niedzielę amerykańskie dowództwo sił zbrojnych w Europie poinformowało, że samolot RC-135 podczas wykonywania rutynowego lotu w międzynarodowej przestrzeni powietrznej nad Bałtykiem został przechwycony przez rosyjski myśliwiec Su-27, który niebezpiecznie zbliżył się do maszyny i "wykonał nieobliczalne i agresywne manewry". Z relacji rzecznika amerykańskiego dowództwa w Europie Danny'ego Hernandeza dla CNN wynika, że rosyjska maszyna zbliżyła się do RC-135 na odległość ok. 15 metrów.
Sekretarz stanu USA John Kerry określił te incydenty jako "bezmyślne, prowokacyjne i niebezpieczne" oraz dodał, że zgodnie z regułami okręt Sojuszu miał prawo otworzyć do rosyjskich samolotów ogień. Rosyjski minister obrony stwierdził natomiast, że amerykańska wersja wydarzeń "nie odpowiada prawdzie", a rosyjskie samoloty "działały w pełni zgodnie z międzynarodowymi zasadami".
Autor: mm//gak / Źródło: The Daily Signal, PAP
Źródło zdjęcia głównego: US Navy