Organizacja Państw Amerykańskich, która zgłosiła wątpliwości wobec przebiegu wyborów prezydenckich w Boliwii i zwróciła między innymi uwagę na "wyraźne manipulowanie" komputerowym systemem liczenia głosów, "podjęła decyzję polityczną" - stwierdził były boliwijski prezydent Evo Morales. Dodał, że OPA "służy imperium USA". Morales po rezygnacji ze stanowiska przebywa w Meksyku, gdzie otrzymał azyl polityczny.
- Organizacja Państw Amerykańskich podjęła decyzję polityczną, a nie techniczną czy prawną - skomentował w środę Morales na konferencji prasowej w Meksyku, gdzie otrzymał azyl polityczny. - OPA jest w służbie imperium Stanów Zjednoczonych - dodał.
Opublikowany w niedzielę wstępny raport Organizacji Państw Amerykańskich na temat wyborów informował o wykryciu "wyraźnego manipulowania" komputerowym systemem liczenia głosów. Postulował jednocześnie przeprowadzenie przez władze Boliwii dogłębnego śledztwa, które jest niezbędne w przypadku manipulacji o takich rozmiarach. Wzywał je też do uznania swej odpowiedzialności "w tej poważnej sprawie".
"Zamach stanu"
Jak ocenił Morales, przejęcie władzy przez liderkę boliwijskiej opozycji to dowód, że w Boliwii miał miejsce zamach stanu. We wtorek wiceprzewodnicząca Senatu Jeanine Anez obwołała się tymczasowym prezydentem Boliwii. Deklaracja ta nastąpiła na sesji parlamentu mimo braku kworum w wyniku bojkotu obrad, przeprowadzonego przez lewicową partię Moralesa.
Były prezydent zaapelował o dialog i położenie kresu przemocy na boliwijskich ulicach. Zapowiedział, że jeśli naród tego zażąda, wróci do kraju.
Dymisja prezydenta i azyl w Meksyku
Morales, pierwszy prezydent Boliwii wywodzący się z ludności indiańskiej ustąpił w niedzielę po tygodniach protestów, jakie wybuchły w związku z kontestowanymi wynikami ostatnich wyborów prezydenckich. O jego ustąpieniu przesądziła ostatecznie presja armii.
Były prezydent Boliwii otrzymał azyl polityczny w Meksyku, dokąd udał się we wtorek. Szef MSZ Meksyku Marcelo Ebrard powiedział, że musiał negocjować z rządami kilku państw Ameryki Łacińskiej, by zapewnić Moralesowi bezpieczne dotarcie do kraju.
Po wylądowaniu w Meksyku Morales wyraził wdzięczność wobec meksykańskiego prezydenta za "uratowanie mu życia". Zapewnił, że będzie nadal angażował się w politykę, tak długo, "jak długo będzie żył". Dodał, że jego dom w Boliwii, tak jak dom jego siostry, został splądrowany.
W Boliwii wciąż niespokojnie
Na ulicach boliwijskich miast jest nadal niespokojnie. W poniedziałek doszło do zamieszek, a zwolennicy Moralesa blokowali drogę do lotniska w La Paz. Szef armii generał Williams Kaliman oświadczył, że wojsko wesprze policję w zapewnianiu porządku, "aby uniknąć przelewu krwi".
Na ulicach miast dochodzi do walk zwolenników i przeciwników byłego prezydenta. Według lokalnych mediów podczas starć w miastach El Alto i La Paz na początku tygodnia co najmniej 20 osób zostało rannych.
Autor: momo//now / Źródło: PAP, Reuters