Były mer Nicei Christian Estrosi zarzucił francuskim władzom, że w dniu zamachu w tym mieście dopuściły one do zaniedbań w kwestiach bezpieczeństwa - podał w środę portal "Le Figaro". Estrosi domaga się przeprowadzenia generalnej kontroli służb bezpieczeństwa.
Członek opozycyjnej partii Republikanie i szef władz regionu Prowansja-Alpy-Lazurowe Wybrzeże uważa, że 14 lipca, kiedy ciężarówka prowadzona przez Tunezyjczyka Mohameda Lahouaiej Bouhlela taranowała ludzi świętujących Dzień Bastylii na nadmorskiej promenadzie w Nicei, w mieście było mniej policjantów niż rok wcześniej, choć we Francji obowiązuje stan wyjątkowy.
Luki w bezpieczeństwie?
"Minister spraw wewnętrznych (Bernard Cazeneuve) potwierdził, że było (wówczas) 64 policjantów; premier (Manuel Valls) - że w sumie było ich 185. Obie te liczby to kłamstwa" - ocenił Estrosi w opublikowanym w środę wywiadzie dla lokalnego dziennika "Nice-Matin".
Zdaniem byłego mera w dniu zamachu rozstawionych było w Nicei jedynie 42 policjantów z oddziałów miejskich i tylko oni przebywali w strategicznych punktach. W jego opinii dowodem na to są liczne zdjęcia. Ponadto zapewnił, że informację tę uzyskał od władz, jednak portal "Le Figaro" nie wyjaśnia, o jakich władzach konkretnie mówił.
Estrosi zwrócił także uwagę na brak na ulicach betonowych bloków, które być może mogłyby zmusić kierowcę ciężarówki do zwolnienia lub zatrzymania się. "Ustawiano je podczas Euro 2016, (które do 10 lipca odbywało się we Francji) a 14 lipca tego rozwiązania nie zastosowano ponownie" - powiedział.
Wcześniej media informowały, że Estrosi dzień przed zamachem zwrócił się do prezydenta Francois Hollande'a o dodatkowe finansowanie policji.
Masakra na promenadzie
Portal "Le Figaro", powołując się na lokalne radio France Bleu Azur, zwraca też uwagę, że samochód, którym dokonano masakry, nie miał prawa jeździć po mieście. Zgodnie z obowiązującym rozporządzeniem prefektury pojazdy ważące powyżej 7,5 tony nie mogą wjeżdżać do miasta od godziny 22 dnia poprzedzającego dzień świąteczny.
Na wątek uchybień już wcześniej zwracała uwagę opozycja, zastanawiając się, w jaki sposób ciężarówka, zanim ją zatrzymano, była w stanie przejechać przez tłum 2 km.
Samochód ciężarowy taranował 14 lipca wieczorem ludzi zgromadzonych na promenadzie w Nicei z okazji Dnia Bastylii; zginęły 84 osoby. Pojazdem kierował 31-letni Bouhlel, Tunezyjczyk mieszkający w Nicei. Był on znany francuskiej policji z drobnych przestępstw, ale nie był obiektem zainteresowania służb antyterrorystycznych. Mężczyzna został zastrzelony przez policję. Dżihadystyczna organizacja zbrojna Państwo Islamskie poinformowała po zamachu, że Tunezyjczyk był jej członkiem.
Autor: //gak / Źródło: PAP