Meksykańska policja zatrzymała ukrywających się byłego burmistrza miasteczka Iguala i jego małżonkę w związku ze zniknięciem 43 studentów kolegium nauczycielskiego. Młodzi ludzie zaginęli ponad miesiąc temu po starciu z policją. Policja uważa, że burmistrz z żoną byli "mózgami operacji", w wyniku której studentów najprawdopodobniej zabito.
Jose Luis Abarca był burmistrzem Iguali w czasie, kiedy zniknęli studenci. Gdy o sprawie zrobiło się głośno, zniknął z miasta. Jego małżonka Maria de los Angeles Pineda jest siostrą kilku członków miejscowego kartelu narkotykowego.
Para wpadła w Mexico City - poinformował na Twitterze rzecznik federalnej policji Jose Ramon Salinas. Ukrywali się w domu w dzielnicy Iztapalapa. W wtorek rano zostali przesłuchani przez prokuratorów.
43 studentów ginie bez śladu
Kolegium, w którym uczyli się studenci, było ośrodkiem lewicowego radykalizmu i demonstracji przeciw polityce władz. Krytycznego dnia żona burmistrza miała przemawiać na uroczystościach i obawiano się, że zostaną one zakłócone przez protesty studentów; dlatego też policja miała użyć broni.
Od początku śledztwa zatrzymano 56 osób, w tym policjantów z Iguali, z pobliskiego miasta Cocula oraz domniemanego lidera lokalnego gangu. O udział w zniknięciu studentów podejrzewa się miejscowy kartel narkotykowy.
Zaginięcie studentów wstrząsnęło Meksykiem. Wielkie protesty organizowano w stolicy kraju, a także w Acapulco i stolicy Guerrero, Chilpancingo. Niektóre demonstracje miały gwałtowny przebieg. W minioną środę protestujący studenci oraz nauczyciele zaatakowali rezydencję gubernatora Chilpancingo, niszcząc bramę wjazdową i paląc stojący przed nią samochód.
Autor: pk//rzw / Źródło: Reuters, PAP, BBC News