Bułgarskie lotnictwo przeżywa poważny kryzys. Piloci myśliwców MiG-29 mieli odmówić lotów na swoich maszynach w reakcji na decyzję rządu, który skasował tuż przed finałem zakup nowych myśliwców Gripen. Członkowie rządu mówią o "zdradzie", ale wojskowych wsparł prezydent, który do niedawna był dowódcą lotnictwa wojskowego i lobbował na rzecz odświeżenia jego floty.
Sami piloci nie zabierają w sporze głosu. Jednak wiele bułgarskich mediów, w tym państwowych, donosi o ich "buncie". Oficjalnie mieli odmówić przeprowadzenia zaplanowanych na ten tydzień ćwiczeń, zasłaniając się "niedyspozycją psychiczną".
Według ministerstwa obrony nic takiego nie miało miejsca. Zgodnie z przedstawioną przez resort wersją wydarzeń loty treningowe nie odbyły się z powodu pogody, a media "rozdmuchały sprawę".
"Sytuacja w lotnictwie nie jest w porządku"
W historii bułgarskiego lotnictwa wojskowego, którego 105. rocznicę powstania obchodzono w zeszłym tygodniu, taki konflikt zdarza się po raz pierwszy.
Zdaniem eksperta Krasymira Grozewa, redaktora naczelnego specjalistycznego pisma "Avia", jest to "inteligentny sposób pilotów, którzy w odróżnieniu od policjantów i strażaków nie mają prawa do protestów, by powiedzieć, że sytuacja w lotnictwie wojskowym nie jest w porządku".
Państwowa telewizja informowała 25 października, że trwają rozmowy pomiędzy dowództwem bazy i załogami oraz technikami. Według państwowego radia, na nadzwyczajnym posiedzeniu parlamentarnej komisji obrony dzień później, wiceminister obrony Atanas Zapryanow nazwał sytuację "problemem dyscyplinarnym". Wicepremier Walerij Siemonow powiedział natomiast, że sytuacja jest "na skraju zdrady".
Dowódca sił powietrznych generał Canko Stojkow powiedział w ubiegłym tygodniu w wywiadzie prasowym, że "piloci są zdemotywowani, a nawet czują się obrażeni w związku z procesem wyboru nowego myśliwca, który jest upolityczniony". - Problemy bezpieczeństwa lotników i sprawności sprzętu pozostają w tyle – mówił.
W czwartek głos zabrał też prezydent Rumen Radev, który przed wybraniem na swoje stanowisko był szefem lotnictwa, a kiedyś pilotem MiG-29. - Rozczarowanie wśród wojskowych jest zrozumiałe. Napięcia w bułgarskich siłach zbrojnych i służbach są alarmujące - stwierdził prezydent.
Miały być nowe, ale nie będzie
Kryzys w bazie lotniczej Graf-Ignatiewo miał się zacząć, gdy w minionym tygodniu rząd Bojko Borysowa zburzył dotychczasowe plany modernizacji lotnictwa.
Tymczasowy rząd Ogniana Gerdżikowa ogłosił w kwietniu wyniki przetargu na nowe myśliwce: pierwsze miejsce zajął Gripen, produkowany przez szwedzki koncern SAAB, a drugie włoska oferta na używane samoloty Eurofighter Typhoon.
Trzecia oferta, złożona przez Portugalię, a dotycząca używanych amerykańskich F-16 została przez resort oceniona negatywnie i nie była uwzględniona.
Gabinet Bojko Borysowa anulował te wyniki i zapowiedział kolejny przetarg, podkreślając, że trzeba uwzględnić także portugalsko-amerykańską ofertę na używane F-16. Nie został jednak jeszcze rozpisany. W międzyczasie minister obrony powiedział, że na razie Bułgaria dąży do porozumienia z Rosją w sprawie całościowego remontu myśliwców MiG i sprawa nowych samolotów zostaje odłożona. We wtorek zapewnił, że "nowe samoloty będą", ale nie podał żadnego terminu.
Za modernizacją lotnictwa wojskowego i kupnem nowych myśliwców opowiada się prezydent. Radew wielokrotnie krytykował rząd za zapowiedzi odstąpienia od planowanego kupna nowych samolotów na rzecz, w jego opinii, dążenia do zakupu używanych F-16.
- Toczy się spór między "lotnikami" a lobbystami, chcącymi kupić samoloty, które będą o osiem lat starsze od posiadanych obecnie rosyjskich MiG-29 i w chwili nabycia będą miały wyczerpany resurs - mówił w czerwcu Radew.
MiG-29 u końca sił
Polityczne przepychanki trwają nadal, tymczasem stan posiadanych obecnie poradzieckich maszyn jest bardzo zły.
Z 27 posiadanych formalnie MiG-29, 16 zostało lekko zmodernizowanych do standardów NATO, ale obecnie tylko trzy mają być zdatne do lotu.
Problem leży głównie w tym, że Bułgarzy nie posiadają zakładu zdolnego prowadzić poważne prace przy MiG-29 i przez lata wydawali na ich utrzymanie bardzo mało pieniędzy.
Do niedawna Bułgarzy próbowali się uniezależnić od Rosjan w zakresie obsługi swoich myśliwców. Współpracę z Rosją krytykowano jako nieodpowiednią dla państwa NATO a przede wszystkim drogą oraz problematyczną ze względu na niedotrzymywanie terminów. W 2016 roku wyremontowano sześć silników w Polsce, gdzie istnieją możliwości prac przy MiG-29. Jednak plany szerszej współpracy nie zmaterializowały się. Kolejne silniki na remont wysłano już do Rosji, a dodatkowe zakupiono w tymże kraju.
Autor: mk//kg / Źródło: PAP, Sofia Globe, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia CC BY SA 3.0 | Krasimir Grozev