Władimir Putin pogłębia porażki armii rosyjskiej w Ukrainie, wtrącając się w podejmowanie decyzji taktycznych na niskim szczeblu - podał we wtorek brytyjski dziennik "The Times". Podobna publikacja ukazała się w "Guardianie", który napisał, że "prezydent Rosji pomaga ustalać ruch żołnierzy w Donbasie, gdzie wojsko poniosło krwawą porażkę, próbując przeprawić się przez strategiczną rzekę Doniec".
"The Times", powołując się na zachodnie źródła wojskowe, napisał, że Władimir Putin i szef sztabu generalnego generał Walerij Gierasimow podejmują decyzje dotyczące działań poszczególnych oddziałów liczących zaledwie 700-1000 żołnierzy.
- Sądzimy, że Putin i Gierasimow są zaangażowani w podejmowanie decyzji taktycznych na poziomie, na którym normalnie spodziewalibyśmy się, że powinien je podejmować pułkownik lub brygadier - powiedział rozmówca, cytowany przez brytyjski dziennik. Zwrócił uwagę, że najwyższy rangą rosyjski generał (Gierasimow) nadal jest zaangażowany w wojnę, pomimo twierdzeń, między innymi strony ukraińskiej, że został zawieszony po serii niepowodzeń.
Drugie źródło wojskowe powiedziało "The Times", że w rosyjskiej armii pułkownik lub brygadier normalnie dowodziłby odpowiednikiem dwóch batalionowych grup taktycznych, z których każda liczy około 900 osób. Rozmówca wskazał przy tym, że rosyjskie batalionowe grupy taktyczne zostały "porozbijane", zatem "jeśli Putin wykonuje zadanie dowódcy brygady, to może schodzić do poziomu sił, które mogą liczyć od 700 do tysiąca żołnierzy". Cytowany rozmówca porównał tę sytuację do założyciela firmy Amazon: "Jeff Bezos nie dostarcza ci paczek, on podejmuje decyzje strategiczne".
Jak pisze "The Times", zachodnie źródła uważają, że mikrozarządzanie wojną przez Władimira Putina może przyczyniać się do niepowodzeń militarnych w regionie Donbasu, gdzie wojskom rosyjskim nie udaje się zająć miast. Gazeta przypomina też, że Putin, były oficer KGB, ujawnił kilka lat temu, że w czasach sowieckich dowodził batalionem artylerii w stopniu porucznika.
Generałowie bliżej linii frontu
Publikacja o podobnej treści pojawiła się w poniedziałek na łamach innej brytyjskiej gazety, "Guardiana". Czytamy, że "prezydent Rosji pomaga określić ruch żołnierzy w Donbasie, gdzie wojsko poniosło krwawą porażkę, próbując przeprawić się przez strategiczną rzekę Doniec".
Rosyjskiej armii, jak dotąd, nie udało się dokonać przełomu w Donbasie, gdzie od miesiąca prowadzi ofensywę.
"Pułkownicy w armii amerykańskiej i brygadierzy w armii brytyjskiej zwykle dowodzą oddziałem składającym się z kilku batalionów, które są odpowiednikiem najmniejszej jednostki operacyjnej w armii rosyjskiej. Rosyjskie wojsko działa bardziej odgórnie niż jego zachodnie odpowiedniki, z instrukcjami zwykle wysyłanymi do generałów na miejscach. Słabnąca inwazja Rosji doprowadziła do tego, że kraj ten był zmuszony wysłać generałów bliżej linii frontu, gdzie według ukraińskich wojskowych zginęło 12 z nich" - napisał "Guardian".
Ben Barry, emerytowany brygadier armii brytyjskiej i ekspert do spraw wojny w Międzynarodowym Instytucie Studiów Strategicznych (IISS), powiedział w rozmowie z brytyjskim dziennikiem, że "szef rządu powinien mieć lepsze rzeczy do roboty niż podejmować decyzje wojskowe". Jak wyjaśnił analityk, przedstawiciele władz powinni "określać strategię polityczną i nie grzęznąć w codziennych sprawach".
Źródło: PAP, The Guardian
Źródło zdjęcia głównego: kremlin.ru