Brytyjskie media o ataku niedźwiedzia w Polsce. W tle wycinka lasów w Bieszczadach

Źródło:
tvn24.pl, "Daily Mail", "Telegraph"
Atak niedźwiedzia w Bieszczadach. Ranny mężczyzna w szpitalu
Atak niedźwiedzia w Bieszczadach. Ranny mężczyzna w szpitaluGOPR Bieszczady
wideo 2/3
Atak niedźwiedzia w Bieszczadach. Ranny mężczyzna w szpitaluGOPR Bieszczady

Brytyjskie media piszą o ataku niedźwiedzia na 56-letniego mężczyznę w Bieszczadach. Zwracają też jednak uwagę na problem wycinki karpackich lasów, wywożenia drewna i walki ekologów o naturalne siedliska zwierząt w Polsce.

Niedźwiedź zaatakował w niedzielę w Bieszczadach mężczyznę. Do zdarzenia doszło w rejonie nieistniejącej wsi Hulskie obok Zatwarnicy. 56-latek z licznymi obrażeniami ciała trafił do szpitala. Odniósł rany głowy, rąk i pleców, jest po operacji.

Atak niedźwiedzia w Bieszczadach. Ranny mężczyzna w szpitaluOSP Lutowiska

Jak przekazała policja w Ustrzykach Dolnych, według wstępnych ustaleń 56-letni mieszkaniec gminy Lutowiska wybrał się z kolegą na spacer do lasu. W pewnym momencie rozdzielili się. - Do ataku drapieżnika doszło, gdy 56-latek był sam. Najprawdopodobniej znalazł się zbyt blisko gawry niedźwiedzia, który go zaatakował - podała komisarz Aleksandra Wołoszyn-Kociuba, rzeczniczka policji w Ustrzykach Dolnych.

Czytaj więcej: Atak niedźwiedzia w Bieszczadach. Ranny mężczyzna w szpitalu. "To były sekundy"

- To były sekundy - przekazała PAP policjantka. I dodała: - Mężczyzna zaczął głośno krzyczeć. Jego znajomy rzucił się na pomoc koledze. Minął się z uciekającym niedźwiedziem, ale drapieżnik go nie zaatakował.

"Niedźwiedź wyłonił się i zaczął gonić działacza próbującego przeciwdziałać wycince"

Informacja o zdarzeniu dotarła do Wielkiej Brytanii. Jak pisze dziennik "Telegraph", zaatakowany przez niedźwiedzia mężczyzna jest niemieckim aktywistą, który "próbował udowodnić, że legowisko zwierzęcia zostało opuszczone z powodu wyrębu lasu". "Zaniepokojony niedźwiedź wyłonił się i zaczął gonić działacza próbującego przeciwdziałać wycince w Bieszczadach" - czytamy.

Aktywista wraz ze swoim towarzyszem, którego nie było na miejscu w momencie ataku, miał spodziewać się, że legowisko będzie puste. Zwierzę jednak tam było. Podczas ucieczki mężczyzna miał się potknąć, po czym został zraniony przez niedźwiedzia.

Zdarzenie zarejestrowała fotopułapka. Zdjęcia zamieścił w mediach społecznościowych rzecznik prasowy Lasów Państwowych Michał Gzowski, który określił zdarzenie "ironią losu".

Nagranie z fotopułapki tuż przed atakiem niedźwiedzia Michał Gzowski/X

Inicjatywa Dzikie Karpaty przyznała w oświadczeniu, że jej działacze nie powinni byli niepokoić zwierzęcia przygotowującego się do zimowego snu w Bieszczadach. "Niedźwiedź zachował się w podręcznikowy, właściwy sobie sposób, na własnym terytorium, obszarze odludnym w okolicach gawry, zaskoczony i w poczuciu zagrożenia zademonstrował swoją siłę i dominację. Ubolewamy, że doszło do tego incydentu. Tym razem popełniliśmy błąd. Jest nam przykro przede wszystkim wobec niedźwiedzia, któremu został odebrany spokój i poczucie bezpieczeństwa" - czytamy.

Jak jednak piszą aktywiści, "nadleśnictwo dosyć delikatnie określa prowadzoną przez siebie wycinkę w okolicy miejsca gawrowania mianem zabiegów hodowlanych". "Od dawna wiemy, że zrywki prowadzone są na terenach zamieszkiwanych przez niedźwiedzie, wycinane są wypróchniałe jodły lub drzewa ze śladami obecności zwierząt. Alarmowaliśmy i walczyliśmy o ochronę takich miejsc nie raz. Wydzielenie, w którym doszło do incydentu, jest jednym z tych, o ochronę którego zabiegaliśmy" - dodano.

Marek Józefiak, specjalista ds. polityki ochrony środowiska w Greenpeace Polska, stwierdził, że urzędnicy robią zbyt mało, aby powstrzymać niszczenie lasu. - Polska słabo chroni Karpaty. Tylko trzy procent lasu jest rzeczywiście chronione, reszta jest wycinana lub zabudowywana - mówił, cytowany przez "Telegraph". - Pomimo tego, że większość polskich niedźwiedzi żyje w Bieszczadach, istnieją tylko dwie specjalne strefy ochrony legowisk niedźwiedzi - dodał.

Jak pisze brytyjski dziennik, niedawny monitoring prowadzony przez organizacje wykazał, że codziennie jedną z dróg wychodzących z Karpat wyjeżdżało z regionu do 40 ciężarówek załadowanych drewnem.

Aktywiści wywierają coraz większą presję na swoje rządy, aby ratowały lasy pokrywające Karpaty, które obejmują terytoria Polski, Słowacji, Ukrainy, Rumunii i Serbii - zwraca uwagę "Daily Mail". - Ten las powinien być święty. Powinniśmy chronić takie miejsca - mówił Marek Józefiak. Ocenił, że polskie służby leśne wycinają lasy, "próbując pozyskać z tego jak najwięcej pieniędzy".

Groźne spotkania z niedźwiedziami

Spotkania z niedźwiedziem mogą być niebezpieczne dla ludzi zwłaszcza wiosną, ale coraz częściej groźne zdarzenia mają miejsce w ciągu całego roku. Leśnicy apelują, aby nie lekceważyć tablic ostrzegawczych umieszczanych w wielu miejscach na wejściu do lasu.

Czytaj więcej: Atak niedźwiedzia w Bieszczadach. Leśnicy: to był 31. przypadek w ciągu 20 lat

- Apelujemy do turystów, żeby nie zostawiali odpadków na przykład w miejscach odpoczynku czy na parkingach. Ostatnio niedźwiedzie są często spotykane, właśnie gdy buszują w koszach na śmieci na parkingach. Uczulamy mieszkańców, żeby zwracali uwagę na zachowania, które mogą przyciągnąć niedźwiedzie, na przykład wyrzucanie padliny czy nieodpowiednie umiejscowienie kompostowników, dlatego że niedźwiedzie lubią tam pogrzebać i robią to nawet w bliskiej odległości od domów - zaznaczyli leśnicy.

Niedźwiedź brunatnyShutterstock

Autorka/Autor:ks/kab

Źródło: tvn24.pl, "Daily Mail", "Telegraph"

Źródło zdjęcia głównego: Michał Gzowski/X