Brytyjskie media nie zostawiają na Polsce suchej nitki. - Takiej sytuacji nie było od czasów wojny - piszą, przypominając, ile kosztował zadaszony warszawski stadion. Pojawiają się też teorie spiskowe. - Polacy nie chcieli grać bez Błaszczykowskiego i mieli nadzieję, że mecz przesunięty zostanie na jakiś odległy termin - twierdzi z kolei amerykański portal Bleacherreport.
Mecz Polska-Anglia, który miał zostać rozegrany we wtorek na Stadionie Narodowym, został przełożony na środę z powodu ulewnego deszczu. Mimo wcześniejszych, mało optymistycznych prognoz, dach stadionu nie został zasunięty.
"Farsa" - pisze w tytule "The Guardian", dodając, że 2,5 tysiąca angielskich fanów zostało zostawionych samych sobie. - Jakby tego było mało, po oficjalnym odwołaniu meczu poproszono ich o pozostanie na miejscach przez kolejne 15 minut, dopóki nie wyjdą kibice gospodarzy - oburza się gazeta.
"Independent" również przytacza słowa rozżalonych kibiców. - Wiedzieliśmy, jaka będzie pogoda. Dlatego wszyscy wzięliśmy peleryny. Więc jak oni mogli o tym nie wiedzieć? Wykupiliśmy bilety na czarterowy samolot, zapłaciliśmy 400 funtów, wzięliśmy wolne w pracy. Byliśmy na nogach od 3 rano, żeby zdążyć na mecz i musimy wracać w środę rano - żalił się gazecie jeden z kibiców.
"To Polacy chcieli zamknięcia dachu" Część kibiców twierdzi również, że o odwołaniu meczu dowiedziała się za pośrednictwem sms-ów wysyłanych przez znajomych śledzących spotkanie w telewizji. Jak podaje Sky News, angielscy fani byli też rozczarowani swoją własną drużyną, która nie podziękowała im za przybycie i pół godziny przed ostatecznym odwołaniem meczu była już w autokarze. Sfrustrowanym kibicom podziękował tylko Wayne Rooney. Na Twitterze napisał: "Dziękuję angielskim fanom, który przyszli dzisiaj. Wybaczcie, że nie mogliśmy do was wyjść, ale naprawdę doceniamy wasze wsparcie".
Brytyjskie gazety winą za odwołane spotkanie obarczają niemal wyłącznie Polaków. - PZPN wiedział o prognozie pogody, ale polski trener Waldemar Fornalik nie chciał zamknięcia dachu. Tymczasem Roy Hodgson ostrzegał, że dach powinien być zamknięty jak najwcześniej, żeby ochronić murawę - twierdzi "Independent". "Guardian" cytuje rzecznika angielskiego Football Association, Adriana Bevingtona, który mówił, że już w poniedziałek ustalono, że dach będzie otwarty. - Zapytaliśmy, czy będzie zamknięty, czy nie i odpowiedziano nam, że pozostanie otwarty - powiedział. Według rzeczniczki PZPN Agnieszki Olejkowskiej, decyzja o tym, że dach nad boiskiem nie będzie zamknięty, zapadła już w poniedziałek po spotkaniu delegata FIFA Słoweńca Danijela Josta z obiema reprezentacjami.
"Czy w tym kraju nie ma prognoz pogody?"
Anglicy wytykają również, że takiego przypadku odwołania meczu jeszcze w historii nie było. - To była gra na wybudowanym za pół miliarda funtów stadionie, który MA DACH - pisze "Daily Mirror". - Konstrukcja dachu to poważny błąd architekta, który go projektował - dokłada "Daily Mail". - Woda strumieniami spływa na murawę i zbiera się na jej obrzeżach. Nawet po wysuszeniu boki nadal będą zalane, podczas gdy środek boiska pozostanie suchy - pisze gazeta. W tytule swojego artykułu Polskę nazywa "Pourland" (ang. pour - lać). "Potop zaskakuje niefrasobliwych gospodarzy" - dodaje. - Nawet jeśli nie można było zamknąć dachu, to czy w tym kraju nie ma prognoz pogody? - ironizuje. Także BBC zauważa, że Stadion Narodowy miał być dumą Polski wybudowaną na Euro 2012, tymczasem nie spisał się w trudnych warunkach.
Spisek?
"Daily Telegraph" zaznacza z kolei, że murawa jest w bardzo złym stanie. Cytuje Roya Hodgsona: - To będzie wymagało mnóstwa pracy, jeśli mamy grać - martwi się angielski selekcjoner. Z kolei amerykański portal Bleacherreport w odwołaniu meczu widzi natomiast spisek. - Może Polacy wcale nie chcieli grać i mieli nadzieję, że FIFA przełoży spotkanie na późniejszy termin? - zastanawia się. Przypomina, że Polacy grali bez swojej gwiazdy Kuby Błaszczykowskiego i podstawowego bramkarza Wojciecha Szczęsnego. Także Twitter pęka w szwach od niepochlebnych komentarzy. Jednym z wiodących trendów we wtorek wieczorem był "Proud to be Polish so shut up" ("Jestem dumny z Polski więc się zamknij") oraz "England v The Rain" ("Anglia kontra deszcz"). "Kocham Polaków" - wyśmiewali się użytkownicy. "Mają dach, ale pewnie nie skończony. Budowniczy zabrali pieniądze i zniknęli" - pisali inni. "Zapraszamy na piłkę wodną do Warszawy", "Żal nam polskich fanów, będą musieli przebukować bilety do Londynu" - tweetowali internauci. Pochwały zebrała paradoksalnie tylko Agnieszka Olejkowska. "No, no. Wyszła do dziennikarzy i skomentowała tę farsę. Odważne" - komentowano.
Autor: jk\mtom\k / Źródło: tvn24.pl