Izba Lordów nie zakończyła rozpoczętej w czwartek debaty i nie głosowała nad nową ustawą obligującą rząd Theresy May do podjęcia próby opóźnienia brexitu - poinformowali przedstawiciele opozycyjnej Partii Pracy.
Jak przekazali na Twitterze, w czwartek ustawa została poddana początkowej debacie. Izba Lordów ma powrócić do procedowania w poniedziałek.
Szybkie tempo prac nad ustawą wynika z próby przyjęcia projektu do 10 kwietnia, kiedy to ma odbyć się szczyt UE. Theresa May mogłaby wtedy ubiegać się o przedłużenie okresu wyjścia Wielkiej Brytanii ze Wspólnoty.
Mimo deklaracji autorów projektu, którzy w środę zapewnili, że zmobilizowali wystarczającą liczbę członków wyższej izby parlamentu, aby zapewnić przyjęcie ustawy, eurosceptycznym członkom Izby Lordów przeciąganiem debaty, skutecznie udało się odłożyć ostateczne głosowanie w czasie.
Po ewentualnym przyjęciu przez Izbę Lordów konieczne będzie jeszcze uzyskania królewskiej zgody (ang. Royal Assent).
Zwycięstwo opozycji w Izbie Gmin
Prace nad ustawą w środę odbywały się w Izbie Gmin. Ze wszystkimi czytaniami zajęły posłom zaledwie sześć godzin. W międzyczasie posłowie opozycji odparli próby rządu prowadzące do powstrzymania dalszych prac nad dokumentem, wygrywając każde z kluczowych głosowań. To ostatnie - trzecie czytanie projektu - zaledwie jednym głosem (313 do 312).
Ustawa nakreśla ramy prawne dla rządowych starań o wydłużenie procesu wyjścia z Unii Europejskiej, wymagając od rządu uzyskania poparcia dla jakiegokolwiek przedstawionego terminu ze strony Izby Gmin. Posłowie mieliby także prawo do przedstawienia swojej, alternatywnej propozycji.
Do prac nad proponowaną legislacją doszło w toku nietypowej procedury wykorzystywanej w ostatnich tygodniach przez przeciwników rządowej strategii ws. brexitu, polegającej na przejęciu przez posłów kontroli nad porządkiem obrad w Izbie Gmin. W efekcie projekt został przyjęty, mimo że brytyjski rząd na żadnym etapie nie wyraził swojego poparcia dla jego zapisów, a wręcz aktywnie sprzeciwiał się jego treści.
Zamieszanie na ostatniej prostej
Przedstawiciele administracji ostrzegali, że taki tryb prac nad ustawą stanowi "niebezpieczny konstytucyjny precedens", a konieczność uzyskania zgody parlamentu na dowolny termin przy napiętych terminach związanych z koniecznością uzyskania zgody na opóźnienie brexitu podczas przyszłotygodniowej Rady Europejskiej w Brukseli wręcz "zwiększa prawdopodobieństwo przypadkowego bezumownego brexitu".
Jakiekolwiek przedłużenie procedury opuszczenia Wspólnoty wymaga bowiem jednomyślnej zgody wszystkich pozostałych 27 państw członkowskich, a nowa ustawa wymagałaby dalszego procedowania takiego porozumienia z UE i potwierdzenia ustaleń w głosowaniu w Izbie Gmin, potencjalnie ledwie na godziny przed upływem obecnego terminu o 23:00 wieczorem czasu lokalnego (o północy czasu polskiego) w piątek 12 kwietnia.
To właśnie do 12 kwietnia Wielka Brytania ma czas, by zdecydować się albo na brexit bez umowy, albo na wielomiesięczne przedłużenie członkostwa w UE i znalezienie nowego sposobu na wyjście z impasu politycznego. Mogłoby ono na przykład polegać na drugim referendum w sprawie brexitu lub znacznej zmianie proponowanego modelu relacji z UE (np. pozostanie we wspólnym rynku lub w unii celnej). Taki scenariusz wymagałby jednak udziału w majowych wyborach do PE.
Autor: ft//plw / Źródło: PAP, Reuters