Sędzia federalny Sergio Moro wydał w czwartek po południu nakaz aresztowania byłego prezydenta Brazylii, zgodnie z którym Luiz Inacio Lula da Silva ma się stawić do piątkowego wieczora na jednym z posterunków policji, aby rozpocząć odbywanie 12-letniej kary więzienia.
Wcześniej w czwartek Sąd Najwyższy Brazylii orzekł, że były prezydent musi rozpocząć odbywanie kary 12 lat więzienia za branie łapówek. Odrzucił tym samym prośbę Luli o pozostawienie go na wolności, dopóki nie wyczerpie on wszystkich możliwych apelacji.
Pod koniec stycznia sąd apelacyjny w Porto Alegre zatwierdził wyrok sądu pierwszej instancji, uznający 72-letniego Lulę za winnego korupcji i prania pieniędzy. Sąd podwyższył karę 9 i pół roku pozbawienia wolności do 12 lat i jednego miesiąca. Chodziło o przyjęcie korzyści majątkowych w wysokości 3,7 miliona reali (1,06 miliona euro), za które koncern budowlany OAS - w zamian na wygrywanie publicznych przetargów - miał wyremontować trzypoziomowy apartament Luli w nadmorskim kurorcie.
Lula twierdzi, że jest niewinny i utrzymuje, że padł ofiarą politycznego prześladowania.
Lula nadal kandydatem na prezydenta
Nakaz wydany przez sędziego Moro oraz wcześniejsza decyzja Sądu Najwyższego najprawdopodobniej obracają w niwecz marzenia Luli o odzyskaniu władzy i starcie w wyborach prezydenckich rozpisanych na październik - pisze w komentarzu Reuters. Jeśli Lula wyczerpie drogi odwoławcze i zostanie skazany, to w istocie koniec kariery tego polityka, ponieważ brazylijskie prawo wyborcze zabrania osobom prawomocnie skazanym korzystania z biernego prawa wyborczego przez osiem lat.
Mimo wyroku Sądu Najwyższego Brazylijska Partia Pracujących (PT) oświadczyła, że nadal popiera Lulę jako swojego kandydata w wyborach prezydenckich. Lula, który sprawował urząd prezydenta Brazylii w latach 2003-2010, prowadzi obecnie w przedwyborczych sondażach.
Przedstawicielka PT w Senacie, Gleisi Hoffmann nie wykluczyła na wieść o nakazie stawienia się Luli na policji w ciągu 24 godzin, że stronnicy byli prezydenta mogą wyjść na ulice, by zamanifestować swe poparcie.
Brazylia podzielona
"Prawdopodobne osadzenie Luli w więzieniu będzie miało ogromne konsekwencje polityczne, ponieważ pozostawia praktycznie poza wyścigiem wyborczym kandydata, którego popiera jedna trzecia wyborców i który we wszystkich sondażach sytuuje się na pierwszym miejscu w wyznaczonych na październik wyborach prezydenckich. A także jednego z najpopularniejszych polityków naszej planety" - napisał w czwartek czołowy hiszpański dziennik "El Pais".
Według niego "głęboka rana otwarta w ostatnich latach w brazylijskim społeczeństwie pogłębi się jeszcze bardziej", a trzecia jego część potraktuje odsunięcie autora głębokich reform socjalnych od polityki jako "zemstę elit".
"El Pais": wojsko zaczyna ponownie odgrywać rolę przy podejmowaniu decyzji
Ricardo Lewandowski i niektórzy inni z sędziów, którzy głosowali przeciwko osadzeniu w więzieniu byłego prezydenta, który nie wyczerpał jeszcze wszystkich możliwości obrony, apelowali o "nieuleganie naciskom ulicy".
W Brazylii, gdzie praktycznie żaden polityk nie jest poza podejrzeniem, a obecny prezydent, konsekwentny liberał Michel Temer ma - według wszystkich sondaży - rekordowo niskie, zaledwie pięcioprocentowe poparcie, wojsko zaczyna ponownie odgrywać rolę przy podejmowaniu najważniejszych decyzji - sygnalizuje "El Pais".
Brazylia jest jednym z niewielu krajów świata, w których sesje plenarne Sądu Najwyższego są w całości retransmitowane przez telewizję. Brazylijczycy mogli więc śledzić niemal jedenastogodzinną debatę, która zakończyła się w czwartek o pierwszej po północy. Obrady dotyczyły - jak wyjaśnia "El Pais" - zawieszenia nakazu aresztowania wydanego przez sąd drugiej instancji, "do czasu, aż były prezydent wykorzysta do końca swe prawo odwołania się do sądu wyższego szczebla".
Autor: pk//now / Źródło: PAP