Szef brytyjskiej dyplomacji: decyzja Amerykanów "godna pożałowania"


We wtorek Stany Zjednoczone wystąpiły z Rady Praw Człowieka Organizacji Narodów Zjednoczonych. Decyzja administracji Trumpa wzbudziła szereg komentarzy ze strony ministrów, ambasadorów, a także przedstawicieli ONZ. Minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Boris Johnson określił decyzję USA jako "godną pożałowania".

Antonio Guterres sekretarz generalny ONZ powiedział w oświadczeniu w reakcji na wystąpienie USA z Rady Praw Człowieka ONZ, że "znacznie bardziej wolałby”, aby USA pozostały członkiem Rady. W oświadczeniu na stronie internetowej organizacji podkreślono, że Rada Praw Człowieka odgrywa "bardzo ważną rolę w promowaniu i ochronie praw człowieka w całym świecie". Wysoki Komisarz Narodów Zjednoczonych do spraw Praw Człowieka Zeid Ra'ad al-Hussein na Twitterze określił decyzję Stanów Zjednoczonych jako "rozczarowującą". Ponadto dodał, że "zważywszy na stan praw człowieka w dzisiejszym świecie, USA powinny rozszerzać współpracę, a nie z niej rezygnować".

Minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Boris Johnson określił decyzję USA jako "godną pożałowania".

Moskwa mówi o "cynizmie"

Stałe przedstawicielstwo Rosji przy ONZ oceniło, że decyzja Waszyngtonu odzwierciedla jednostronne podejście Waszyngtonu do spraw międzynarodowych.

W komunikacie napisano, że Stany Zjednoczone bezskutecznie próbowały zamienić Radę w "posłuszne narzędzie promowania własnych interesów i karania niepożądanych krajów". Zdaniem rosyjskiego przedstawicielstwa krytyka ze strony USA pod adresem Rady w związku z niewdrożeniem zmian zaproponowanych przez Waszyngton jest "cyniczna".

Chiny ubolewają

Ubolewanie z powodu decyzji USA wyraziły także Chiny. Rzecznik chińskiego MSZ Geng Shuang na konferencji prasowej w Pekinie powiedział, że jego kraj będzie dalej pracował "ze wszystkimi stronami, by mieć swój wkład w zdrowy rozwój praw człowieka na świecie poprzez konstruktywny dialog i współpracę". Pytany o zgłaszaną przez USA krytykę sytuacji praw człowieka w Chinach, Geng zarzucił Waszyngtonowi, że ignoruje fakty i ocenił, że każda osoba wolna od uprzedzeń zauważy olbrzymi postęp, jaki nastąpił w jego kraju w tej dziedzinie.

Trudne relacje USA z Radą

Amerykańska ambasador przy ONZ Nikki Haley, a także sekretarz stanu Mike Pompeo ogłosili decyzję USA o wystąpieniu z Rady Praw Człowieka ONZ we wtorek. Obwinili Radę o uprzedzenia wobec Izraela, a jej działalność poddali krytyce.

Haley wyjaśniła, że Stany Zjednoczone zdecydowały się na taki krok, ponieważ zobowiązania Stanów Zjednoczonych "nie pozwalają im na pozostawanie w pełnej hipokryzji, wyrachowanej organizacji, która jest parodią praw człowieka".

Rada Praw Człowieka ONZ, z siedzibą w Genewie, powstała w 2006 roku zastępując i przejmując większość funkcji dawnej Komisji Praw Człowieka ONZ. Stany Zjednoczone w czasach administracji republikańskiego prezydenta USA George'a W. Busha (2001-2009) bojkotowały prace Rady z powodu jej krytycznej postawy wobec Izraela. Następca George’a W. Busha, przedstawiciel Partii Demokratycznej w Białym Domu, prezydent Barack Obama włączył USA do prac Rady w 2009 roku w nadziei na poprawienie jej skuteczności.

Autor: akw / Źródło: PAP