Do co najmniej 71 wzrosła liczba zabitych cywilów w sobotnich nalotach sił lojalnych wobec prezydenta Baszara el-Asada na cele w prowincji Aleppo na północnym zachodzie Syrii - podało Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka. W atakach użyto bomb beczkowych.
Poprzedni bilans mówił o 45 ofiarach śmiertelnych. Kilkadziesiąt osób zostało rannych.
Śmigłowce sił rządowych zaatakowały w sobotę rano rejon miasta Al-Bab, które znajduje się pod kontrolą dżihadystów z Państwa Islamskiego (IS), a także wschodnią dzielnicę miasta Aleppo, opanowaną z kolei przez syryjskich rebeliantów - sprecyzowała organizacja z siedzibą w Londynie.
Dwanaście osób, w tym ośmioro członków jednej rodziny, zginęło w dzielnicy Aleppo, Al-Szaar. Wśród zabitych są cztery kobiety i troje dzieci.
W okolicy Al-Bab śmierć poniosło 59 osób. Poprzedni bilans mówił o 33 zabitych.
Bomby beczkowe
Zrzucane zwykle ze śmigłowców bomby beczkowe, zawierające materiały wybuchowe, paliwo i kawałki metalu, powodują dużo ofiar i szkód. Użycie tych bomb potępiają organizacje obrony praw człowieka, a także Stany Zjednoczone i rządy państw UE.
Aleppo, największe miasto syryjskie i w przeszłości ważny ośrodek handlowy, od wybuchu rebelii przeciwko reżimowi Asada w 2011 roku jest podzielone na wschodnie obszary kontrolowane przez rebeliantów i zachód, kontrolowany przez siły rządowe.