Pentagon uchylił zasłonę tajemnicy otaczającej program budowy bombowca strategicznego nowej generacji. Ujawniono, że nowa maszyna określana na razie LRS-B, będzie się nazywała B-21. Rozwiano też spekulacje co do jej wyglądu, pokazując prostą grafikę. Nie jest zaskoczeniem, że nowy bombowiec będzie wyglądał znajomo.
Pierwsze oficjalne informacje na temat nazwy i kształtów nowego bombowca zdradziła Deborah Lee James, sekretarz lotnictwa. Ujawniła je na dorocznym sympozjum Air Warfare, a potem wrzuciła na swój profil na Twitterze.
Introducing the 1st rendering of the #B21! Until now we\\\\\\\\\\\\\\\\\\'ve known it as the LRS-B. pic.twitter.com/Vfmnk337F1
— Deborah Lee James (@SecAF23) 26 lutego 2016
Zaskakujące oznaczenie
Maszyna otrzymała oznaczenie B-21, co może być zaskakujące. Dwa poprzednie amerykańskie bombowce nazwano B-1 a potem B-2, zaczynając numerowanie od początku, po dojściu do XB-70 (X przed B oznacza maszynę eksperymentalną) w latach 70.
Teraz Amerykanie dokonali dziwnej wolty, wybierając oznaczenie użyte w okresie międzywojennym dla eksperymentalnego bombowca firmy North American Aviation XB-21, który jednak nigdy nie wszedł do służby jako B-21. Być może oznaczenie ma być sygnałem, że Pentagon traktuje nowy bombowiec jako ewolucyjne rozwinięcie B-2.
Wskazuje na to grafika pokazana przez Lee James, która jest pierwszym oficjalnym przedstawieniem wyglądu nowej maszyny. B-21 wygląda podobnie do starszego B-2, opracowanego w latach 80. Również ma układ latającego skrzydła i podobnie umieszczone silniki oraz kokpit.
Nie wiadomo, jaką nazwę ma otrzymać nowa maszyna (B-2 jest "duchem", B-1 "lansjerem"). Zostanie dopiero wybrana.
Znajome kształty
Podobieństwo B-21 do starszej maszyny B-2 nie jest wielkim zaskoczeniem. Zbuduje je ten sam koncern, Northrop Grumman. Co więcej, od początku programu LRS-B (Uderzenie Dalekiego Zasięgu - Bombowiec) wojsko zaznaczało, że nowy samolot ma zostać zbudowany w oparciu o już znane technologie, a nie jakieś futurystyczne. W ten sposób Pentagon chce utrzymać cenę maszyny na relatywnie niskim poziomie (około pół miliarda dolarów za sztukę), aby móc ich kupić co najmniej sto. Amerykanie najwyraźniej są zadowoleni z możliwości B-2, które zbudowano w latach 80. jako maszyny na wskroś futurystyczne, a co za tym bardzo drogie (ponad miliard dolarów za sztukę). Opracowane na potrzeby B-2 technologie, zapewne po pewnym rozwinięciu i dopracowaniu, widocznie są w ocenie Pentagonu wystarczające na XXI wiek. W kadłubie o znanym kształcie mogą się jednak kryć zupełnie nowe systemy elektroniczne, znacznie podnoszące możliwości B-21 w porównaniu do B-2.
Nowe bombowce mają służyć co najmniej do połowy tego wieku, a prawdopodobnie jeszcze dłużej. Ich wejście do linii ma pozwolić wycofać stare B-52, które wszystkie mają po ponad 50 lat. Pierwsze B-21 mają trafić do służby za około dziesięć lat.
Autor: mk\mtom / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: US DoD