Bogacze - miejcie się na baczności

 
Nie ma dokładnej statystyki porwań dla okupu w Bułgarii, ponieważ nie wszystkie przypadki zgłaszane są policjisxc.hu

Coraz częstszym procederem stają w Bułgarii porwania dla okupu. Zdaniem ekspertów ma to związek z pogłębianiem się kryzysu ekonomicznego.

- Część kryminalistów trwale wyspecjalizowała się w tego rodzaju biznesie przestępczym - powiedział bułgarskiemu dziennikowi "Trud" anonimowy były funkcjonariusz policji, obecnie pracujący na rzecz rodzin porwanych.

Eksperci podkreślają, że porwań będzie coraz więcej.

Porwań jest coraz więcej. Liczba moich klientów rośnie. anonimowy były funkcjonariusz bułgarskiej policji

Miliony okupu

Temat porwań stał się głośny po uprowadzeniu w końcu marca biznesmena Kiro Kirowa, przedstawiciela 80 znanych światowych firm takich jak Komatsu, Bosch, Honda, Dynapac. 70-letni Kirow zniknął ze swojej willi w podsofijskim miasteczku Bankia.

Tydzień później porywacze skontaktowali się z rodziną Kirowa. Wysłali mms-em zdjęcia przedstawiające biznesmena pobitego, skutego kajdankami i zażądali okupu. Według mediów kwota jest najwyższa, jaką kiedykolwiek żądali porywacze w Bułgarii - 5 mln euro.

Kilkunastoletnia "tradycja"

Dotychczas - jak pisze "Trud" - największy okup zapłacono za prezesa klubu piłkarskiego Liteks - Angeła Bonczewa, uprowadzonego w maju 2008 roku i przetrzymywanego ponad 40 dni. Porywacze żądali 3 mln euro, lecz zgodzili się na równowartość sumy w lewach.

Nie ma dokładnej statystyki porwań dla okupu w Bułgarii, ponieważ nie wszystkie przypadki zgłaszane są policji. Według mediów było ich co najmniej 25.

Pierwszego głośnego przestępstwa tego typu dokonano w 1994 roku. Za porwanego biznesmena z branży budowlanej i jego kuzyna zażądano 1 mln dolarów. Negocjacje zakończyły się fiaskiem i uprowadzonych zamordowano.

Specjaliści

Kryzys ekonomiczny uaktywnił wierzycieli, którzy nie przebierają w środkach by odzyskać pieniędzy od dłużników. ekspert pisma "Trud"

Według raportu MSW z połowy 2007 roku w Bułgarii działało sześć gangów, specjalizujących się w porwaniach bogaczy i członków ich rodzin. Teraz uważa się, że połączyły się one w dwie duże grupy kierowane z jednego ośrodka.

Eksperci twierdzą, że porywacze w Bułgarii pracują podobnie jak ich koledzy z Meksyku i Brazylii. W 2008 roku biznesmen z branży budowlanej, którego syn został uprowadzony, wynajął do prowadzenia negocjacji z porywaczami mediatorów z Meksyku. Odzyskał syna za 1,5 mln euro.

Współpraca z MSW?

Wiceprzewodnicząca parlamentarnej komisji spraw wewnętrznych Tatiana Donczewa twierdzi, że współudział w porwaniach mają przedstawiciele MSW, którzy co najmniej informują bandytów o przebiegu śledztwa. Szef MSW Michaił Mikow kategorycznie temu zaprzeczył.

Opinię Donczewej podzielają jednak eksperci, którzy dodają, że porywacze zawsze są "o dwa kroki" przed policją. Są też znacznie lepiej zorganizowani i wyposażeni.

W Bułgarii dotychczas nie było uprowadzeń na tle politycznym. Porywaczom zależało wyłącznie na pieniądzach. - Kryzys ekonomiczny uaktywnił wierzycieli, którzy nie przebierają w środkach by odzyskać pieniędzy od dłużników - stwierdza cytowany przez "Trud" ekspert. Sumy, których żądają porywacze, stale rosną. - Stają się one tak olbrzymie, że nawet najbogatszym trudno zebrać taką gotówkę.

Tymczasem - jak dodaje ekspert - opinia publiczna odnosi się z pewnym przyzwoleniem do tego typu przestępstw, a w świecie kryminalnym porwanie uchodzi za "sympatyczne zajęcie". Uprowadzenie bogacza odbiera się jako swoistą zemstę za nieuczciwy sposób wzbogacenia się.

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu