Premier Turcji Binali Yildirim opowiedział się za deeskalacją obecnego sporu politycznego z Niemcami, który zaostrzył się w następstwie aresztowania przez tureckie władze sześciu obrońców praw człowieka, w tym niemieckiego obywatela Petera Steudtnera. Wcześniej turecki minister gospodarki Nihat Zeybekci zaapelował do strony niemieckiej o powstrzymanie się od wypowiedzi mogących trwale zaszkodzić gospodarkom obu krajów.
- Apeluję tutaj, by działać z rozwagą. Jeśli zaszkodzi się stosunkom wzajemnym, nie przyniesie to niczego Niemcom ani Turcji - powiedział Binali Yildirim w piątek w Ankarze. Wezwał także, by nie zwiększać istniejących napięć.
Braterstwo broni
- Nasz rząd także dzisiaj postrzega nadal Niemcy jako strategicznego partnera w Europie - zapewnił turecki premier. Wskazał przy tym na szeroki zakres stosunków dwustronnych oraz na braterstwo broni Niemców i Turków podczas I wojny światowej.
Yildirim zaprzeczył, jakoby w Turcji prowadzono śledztwa przeciwko niemieckim firmom w związku z podejrzeniami o wspieranie terroryzmu. - To zupełny wymysł, niczego takiego nie ma - powiedział.
Jak zaznaczył szef tureckiego rządu, główną kwestią sporną między Ankarą i Bonn jest znajdowanie w Niemczech schronienia przez terrorystów z kręgu zwolenników muzułmańskiego kaznodziei Fethullaha Gulena lub z Partii Pracujących Kurdystanu.
Apel ministra gospodarki
Wcześniej turecki minister gospodarki Nihat Zeybekci zaapelował do strony niemieckiej o powstrzymanie się od wypowiedzi mogących trwale zaszkodzić gospodarkom obu krajów.
- Kryzys na linii Turcja-Niemcy jest tymczasowy. Należy powstrzymać się od wypowiedzi, które mogłyby trwale zaszkodzić gospodarkom. Niemcy muszą zrewidować wypowiedzi, które są niewłaściwe - powiedział Nihat Zeybekci w opublikowanym w piątek wywiadzie dla agencji Reutera.
Jako "niefortunne" ocenił wydanie przez niemieckie władze ostrzeżenia dla Niemców przed podróżami do Turcji. Jak podkreślił, nie zaszkodzi to tureckiej branży turystycznej.
Turecki minister odniósł się również do doniesień, że władze Turcji przekazały rządowi w Berlinie listę 68 osób i firm, które ich zdaniem mają powiązania z muzułmańskim kaznodzieją Fethullahem Gulenem, oskarżanym przez Ankarę o zorganizowanie udaremnionego puczu w zeszłym roku.
- Twierdzenie, jakoby władze tureckie przekazały Niemcom listę niemieckich firm powiązanych z Gulenem jest nieprawdziwe. To "fake news" - powiedział Zeybekci.
Szef niemieckiego kontrwywiadu (BfV) Hans-Georg Maassen ostrzegł w piątek przed działaniem na terytorium Niemiec tureckich służb specjalnych, które usiłują inwigilować mieszkających w Niemczech Turków. Według niego dochodziło do zastraszania osób pochodzenia tureckiego krytycznie nastawionych do prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana oraz do inwigilowania "rzeczywistych i domniemanych" zwolenników Gulena.
Pogorszenie relacji niemiecko-tureckich
Pod zarzutem kontaktów z Gulenem turecka policja aresztowała we wtorek niemieckiego działacza praw człowieka Petera Steudtnera i pięciu innych aktywistów. Jest wśród nich także szefowa tureckiej sekcji Amnesty International, Idil Eser. Zatrzymania dokonano na wyspie Buyukada w pobliżu Stambułu, gdzie aktywiści zebrali się, aby wziąć udział w warsztatach AI z bezpieczeństwa cyfrowego i zarządzania informacją.
Aresztowanie Steudtnera spowodowało gwałtowne pogorszenie relacji niemiecko-tureckich. Szef MSZ Sigmar Gabriel zapowiedział rewizję polityki wobec Turcji. Zagroził między innymi wycofaniem rządowych gwarancji kredytowych dla firm inwestujących w Turcji. Niemieckie MSZ ostrzegło przed zagrożeniami dla obywateli Niemiec udających się do Turcji, co może doprowadzić do spadku liczby turystów spędzających urlop w tym kraju. Według dziennika "Bild" Berlin wstrzymuje także projekty zbrojeniowe z Ankarą.
Autor: tas/adso, mtom / Źródło: PAP