W sobotę w szpitalu na Manhattanie na świat przyszła Charlotte - córka Chelsea Clinton i Marca Mezvinsky'ego. Tym samym do swoich imponujących osiągnięć życiowych 42. prezydent Stanów Zjednoczonych i była sekretarz stanu mogą dołożyć kolejne: zostali dziadkami.
Charlotte to pierwsze dziecko Chelsea Clinton i jej męża, Marca Mezvinsky'ego. Para wzięła ślub w 2010 r.
O narodzinach córki Chelsea poinformowała za pośrednictwem mediów społecznościowych. "Marc i ja jesteśmy pełni miłości, zachwytu oraz wdzięczności. Świętujemy właśnie przyjście na świat naszej córki" - napisała na Twitterze.
At 7:03 PM on September 26th, we finally met Charlotte. We’re in love. pic.twitter.com/9ZCkoa6BPU
— Chelsea Clinton (@ChelseaClinton) September 27, 2014
Amerykańskie media oszalały na punkcie najmłodszej przedstawicielki rodu Clintonów. Zastanawiają się, skąd rodzice zaczerpnęli pomysł na imię (niestety, nie wiadomo) czy też w jakiej religii wychowana zostanie Charlotte (również nie jest to jasne, Mark Mezvinski jest żydem, Chelsea została wychowana jako metodystka).
Trudno oprzeć się spekulacjom na temat ewentualnej kariery politycznej Charlotte. Jak wyliczyli dziennikarze ABC news, najwcześniej będzie mogła ubiegać się o prezydenturę w 2052 r. W 2049 r. skończy bowiem 35 lat - a tyle zgodnie z amerykańskim prawem trzeba mieć, by stanąć w szranki.
Bez względu na to, jaką zawodową ścieżkę wybierze w przyszłości Charlotte, jej narodziny już teraz komentują najważniejsze osoby w państwie, m.in. sekretarz stanu John Kerry, który pogratulował Billowi i Hillary. Jak przyznał, bycie dziadkiem jest "najlepszym czasem":
Congrats to @HillaryClinton and @billclinton: being a grandparent is the best - period.
— John Kerry (@JohnKerry) September 27, 2014
Nie jest wykluczone, że jego zdanie podzieli wkrótce Hillary Clinton. Była sekretarz stanu w wywiadzie dla CNN ze śmiechem przyznała bowiem, że już wielokrotnie słyszała od osób, które spotykała w trakcie promocji swojej książki, że los dziadków jest o niebo lepszy niż rodziców.
- Gdybym o tym wiedziała, ominęłabym pierwszą część - powiedziała była sekretarz stanu.
Zdaniem Clinton, w młodości obowiązki zawodowe i ambicja utrudniają skupienie się na rodzicielstwie. Poświęcić w pełni można się dopiero wnukom. Amerykańskie media już zastanawiają się, czy opieka nad wnukiem nie pochłonie Hillary na tyle mocno, by zrezygnowała z kandydowania w wyborach prezydenckich w 2016 r.
Autor: kg/tr / Źródło: ABC News