Konferencja Roberta Biedronia na schodach słupskiego ratusza
Biedroń to jedyna postać, jaka wywołała emocje za Odrą w kontekście polskich wyborów
"Wybór Roberta Biedronia na prezydenta położonego na północy Polski 90 tys. Słupska to niespodzianka. To pierwszy otwarcie przyznający się do homoseksualizmu mężczyzna na takim stanowisku - prawdziwa rewolucja w bardzo konserwatywnym kraju" - pisze o polskim polityku i samorządowcu niemiecki dziennik "Der Spiegel" w artykule pod tytułm "Rewolucja na polskiej prowincji".
"Biedroń musiał wysłuchiwać wszystkiego. 'Pedał', 'ciota' to tylko niektóre z obelg, jakie spadały na niego w trakcie kampanii wyborczej w Słupsku. (…) Mimo to w niedzielę odniósł zwycięstwo nad kandydatem konserwatywno-liberalnej Platformy Obywatelskiej i zdobył 57, 1 proc. głosów" - pisze niemiecki dziennik w swoim poniedziałkowym internetowym wydaniu.
"Wybraliśmy cię, bo masz jaja!"
Niemcy określają związanego z Twoim Ruchem polityka mianem "doskonale znanego działacza ruchu walki z homofobią". Następnie wylicza ze skrupulatnością "cztery przypadku fizycznej napaści" na niego, "po raz ostatni w czasie Parady Równości w Warszawie".
"Mimo to Biedroń zawsze wierzy w zwycięstwo. Walczy o prawa homoseksualistów i robi to wbrew opozycji ze strony Kościoła katolickiego" - dodaje "Der Spiegel" i łączy te fakty ze zdaniem wypowiedzianym przez "jednego z księży w Słupsku", który w komentarzu dla stacji ZDF powiedział, że Biedroń jako prezydent "oznacza dla mieszkańców zadanie wyznaczone przez Boga, do którego za mało się modliliśmy".
Niemiecki dziennik pisze więc, że mimo takiej atmosfery wyborczej i ciągłych przepychanek wokół niego, Biedroń mógł się cieszyć ze swoimi wyborcami ze zwycięstwa.
"Der Spiegel" kończy sylwetkę Biedronia pisząc o tym, że obiecał mieszkańcom podnieść poziom życia w Słupsku, zapewnić program rozwoju przedsiębiorczości i szkolenia, które pomogą w kształceniu zawodowym. "To ambitne plany nie na jedną, a na dwie kadencje" - kończy swój tekst niemiecka gazeta w swoim internetowym wydaniu.