Ponad 110 osób zostało zatrzymanych na Białorusi podczas niedzielnych protestów - poinformowali obrońcy praw człowieka z organizacji Wiasna. W mieście Lida milicja użyła gazu łzawiącego.
Opozycyjny kanał informacyjny NEXTA-Live w komunikatorze Telegram oszacował, że w Mińsku w niedzielę na ulice wyszło ponad 100 tysięcy osób. Przez centrum stolicy Białorusi protestujący szli pochodem, krzycząc "strajk" i machając flagami w barwach biało-czerwono-białych, używanych przez opozycję. Jeszcze przed rozpoczęciem demonstracji zamkniętych zostało 12 stacji metra i rozpoczęły się problemy z łącznością przez internet mobilny.
Poza stolicą milicja zatrzymywała protestujących w Mohylewie, Grodnie, Brześciu, Homlu, Pińsku i innych miastach. MSW Białorusi potwierdziło, że w Lidzie (obwód grodzieński) milicja użyła gazu łzawiącego.
Ultimatum postawione Łukaszence
Protesty na Białorusi trwają od wyborów prezydenckich, które odbyły się 9 sierpnia.
Niedzielne demonstracje przypadły na dzień przed terminem "narodowego ultimatum", który prezydentowi Alaksandrowi Łukaszence postawiła jego była rywalka w wyborach Swiatłana Cichanouska. Zapowiedziała ona, że w poniedziałek w kraju rozpocznie się strajk generalny, jeśli do niedzieli włącznie Łukaszenka nie spełni trzech żądań: ma on ogłosić swoją dymisję, doprowadzić do całkowitego zaprzestania przemocy na ulicach i do zwolnienia wszystkich więźniów politycznych.
Źródło: PAP, spring96.org