Integracja coraz bliżej, pojawia się "tajemniczy sondaż", niekorzystny dla Łukaszenki. "Element politycznego handlu"

Źródło:
euroradio.fm, Radio Swoboda, PAP

Wcześniej czy później Moskwa będzie zmuszona zmienić stosunek do władz w Mińsku - twierdzą białoruscy eksperci, komentując wyniki rzekomego sondażu, powielanego przez niezależne media. Z badań rosyjskiej prorządowej pracowni WCIOM ma wynikać, że rodacy nie darzą sympatią Alaksandra Łukaszenki. Lepsze oceny mieli wystawić przywódcom opozycji, w tym przebywającej na emigracji Swiatłanie Cichanouskiej.

- Wcześniej czy później Rosja będzie zmuszona zmienić swój stosunek (do władz w Mińsku). (Kreml) uznaje zaistniałe status quo i scenariusz dwuwładzy, którego Alaksandr Łukaszenka nieustannie się boi, i który, jak sądzi, może powstać - powiedział w rozmowie z Europejskim Radiem dla Białorusi miński analityk Siarhiej Czałyj.

OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO

Politolog komentował wyniki rzekomego sondażu, który powielają niezależne białoruskie media. Miał zostać przeprowadzony na Białorusi przez znaną rosyjską prorządową pracownię WCIOM. Ośrodek nie potwierdził, że taki sondaż powstał, ale z wypowiedzi jego szefa, Walerija Fiodorowa, nie wynika jednoznacznie, że media powielają nieprawdziwą informację.

Wyniki rzekomego sondażu na portalu Europejskiego Radia dla Białorusi euroradio.fm

Merkel "przed" Łukaszenką

Z rzekomego sondażu wynika, że prezydenta Łukaszenkę popiera zaledwie 30 procent rodaków. Więcej pozytywnych ocen zebrali działacze opozycji – skazani na kary więzienia Maryja Kalesnikawa (50 proc.), Wiktar Babaryka (48 proc.) i przebywająca na emigracji Swiatłana Cichanouska, była kandydatka w wyborach prezydenckich i rywalka Łukaszenki (46 proc.).

Lepszy wynik w sondażu uzyskała nawet była kanclerz Niemiec Angela Merkel, pozytywny stosunek do niej zadeklarowało 54 proc., a do Władimira Putina 40 proc. Z badania wynika, że większość badanych popiera odsunięcie Łukaszenki od władzy (59 proc.), rozpoczęcie rozmów władz z opozycją (65 proc.), zdecydowane reformy gospodarcze (76 proc.), pojawienie się nowych partii politycznych (66 proc.) i rozmowy (52 proc.) rosyjskich władz z opozycją białoruską.

56 proc. ankietowanych miałoby chcieć bliższej integracji z Rosją "w sferze humanitarnej", ale tylko 25 proc. - połączenia z nią w ramach jednego państwa (66 proc. było przeciw).

Jeśli wierzyć w prawdziwość sondażu, to, wbrew obecnej linii politycznej, promowanej przez władze i media państwowe, największą popularnością wśród państw i organizacji cieszą się Ukraina (58 proc.), Polska (na równi z Rosją – po 54 proc.), Unia Europejska (53 proc.) i Litwa (52 proc.).

Alaksandr Łukaszenka i Władimir Putin. Spotkanie na Kremlu. Zdjęcie archiwalne kremlin.ru

Element "politycznego handlu"

Sondaż miał powstać na zamówienie rosyjskiego MSZ i zdaniem białoruskich ekspertów może być "elementem politycznego handlu", związanym z planowanym na 4 listopada podpisaniem programów integracyjnych Białorusi i Rosji.

Ekspert Alaksandr Marozau w komentarzu dla opozycyjnej gazety "Nasza Niwa" zwrócił uwagę, że do podobnych złośliwości dochodziło już wcześniej przed spotkaniami liderów z Mińska i z Moskwy. Według niego, to właśnie na publikację nieprzychylnego dla Łukaszenki sondażu odpowiedziała białoruska telewizja państwowa, krytykując innych przywódców światowych, że w obliczu pandemii "chowali się przed społeczeństwem w bunkrze". Nazwiska nie zostały wymienione. Rosyjska sekcja Radia Swoboda przypomniała, że w wypowiedziach rosyjskich opozycjonistów na temat prezydenta Władimira Putina często słyszy się nawiązania do "bunkra".

Siarhiej Czałyj zwrócił uwagę, że radio Echo Moskwy zamierza wkrótce przeprowadzić obszerny wywiad z Cichanouską, podkreślając, że rok temu takie wydarzenie nie byłoby możliwe. - Jeśli zaś chodzi o rzekomy sondaż, na podstawie jego wyników z grubsza widać, jaka zmiana polityki wobec Łukaszenki, Białorusi i białoruskiej opozycji może być planowana na Kremlu - dodał politolog.

Autorka/Autor:tas/kab

Źródło: euroradio.fm, Radio Swoboda, PAP

Źródło zdjęcia głównego: kremlin.ru