Miała odwiedzić ojczyznę i wrócić do Szwajcarii, gdzie mieszka od 12 lat. Białorusinka Natalia Hersche trafiła jednak do mińskiego aresztu i została oskarżona o "stosowanie przemocy wobec funkcjonariusza MSW". Przemoc polegała na zerwaniu kominiarki z twarzy milicjanta. W poniedziałek portal Tut.by poinformował, że kobieta została skazana przez miński sąd na dwa lata i sześć miesięcy kolonii karnej.
- Mieszkam w europejskim demokratycznym kraju, w którym zasady i wolności demokratyczne są warunkiem wstępnym sprawowania rządów na wszystkich szczeblach. Gdzie prawo do wolności słowa i pokojowych zgromadzeń jest określone w konstytucji i gwarantowane przez państwo. Gdzie policja nie ukrywa twarzy przed pokojowymi demonstrantami. Taką właśnie widzę swoją ojczyznę, Białoruś przyszłości, wolną Białoruś - powiedziała Natalia Hersche w ostatnim słowie w czasie procesu.
Proces w sprawie Hersche ruszył 3 grudnia. Prokuratura zażądała dla oskarżonej 2,5 roku więzienia. Jak przekazał w poniedziałek portal Tut.by, Hersche została skazana z artykułu Kodeksu karnego dotyczącego stawiania oporu funkcjonariuszom organów spraw wewnętrznych. Funkcjonariuszowi OMON-u przyznano odszkodowanie w wysokości 1000 rubli (ok. 1430 zł).
Po ogłoszeniu wyroku bliscy Białorusinki zaczęli krzyczeć "Hańba!", a jej brat zapowiedział odwołanie się od wyroku. Na sali był obecny ambasador Szwajcarii w Mińsku, który wyraził ubolewanie z powodu decyzji sądu i zapowiedział dalsze wsparcie dla Hersche w ramach ochrony konsularnej.
"Świadomie stawiała opór"
Natalia została zatrzymana 19 września w Mińsku w czasie Marszu Kobiet. "Podczas zatrzymania, zgodnie z protokołem, nie zastosowała się do wezwania funkcjonariuszy, by wsiadła do specjalnego pojazdu, próbowała uciec, a gdy jej działania zostały powstrzymane przez oficera OMON-u, świadomie stawiała opór z użyciem przemocy: walczyła i wyrywała się, chwyciła funkcjonariusza za twarz i podrapała, ściągnęła i podarła kominiarkę, spowodowała też obrażenia ciała" - przekazał treść zarzutów pod jej adresem niezależny portal TUT.by.
Kobieta nie przyznała się do zarzutów dotyczących udziału w niesankcjonowanym wiecu i spowodowania obrażenia ciała. Przyznała się natomiast do tego, że uczestniczyła w pokojowym proteście i zdjęła kominiarkę z twarzy funkcjonariusza. Natalia Hershe mówiła, że podczas aresztowania była przestraszona, ale ważne było dla niej, by spojrzeć w oczy człowiekowi, który próbował ją zatrzymać - przekazało Radio Swoboda. Jej adwokaci twierdzą, że zdjęcie kominiarki nie jest przemocą, a milicjant nie odniósł żadnych poważnych obrażeń.
Po zatrzymaniu Hersche trafiła do aresztu przy ulicy Akrescina na 15 dni pod zarzutem udziału w "nielegalnym zgromadzeniu". Później wszczęto wobec niej postępowanie karne. Białorusinka spędziła prawie dwa miesiące w areszcie w Żodzino nieopodal Mińska, przed rozpoczęciem procesu została przeniesiona do aresztu śledczego przy ul. Wołodarskiego w Mińsku.
Apel szwajcarskich posłów
Białorusinka od 12 lat mieszka w Szwajcarii, uzyskała również obywatelstwo tego kraju. Mieszkają tam również jej dorosłe dzieci. Tegoroczny urlop zamierzała spędzić w ciepłych krajach, ale się nie udało. Wówczas postanowiła odwiedzić ojczyznę, by na własne oczy zobaczyć, co tam się dzieje. Zamieszkała w Mińsku u przyjaciółki - przypomniał jej historię portal opozycyjnego czasopisma "Nasza Niwa".
W październiku niezależne białoruskie media, powołując się na broniącą praw człowieka organizację Libereco, opublikowały informację w sprawie apelu 17 parlamentarzystów szwajcarskich, którzy domagali się uwolnienia Hersche. Posłowie Zgromadzenia Federalnego zwrócili się do białoruskiego ministra sprawiedliwości, szefa MSW i prokuratora generalnego. W liście otwartym uznali zatrzymanie i aresztowanie Hersche za "nieuprawnioną i motywowaną politycznie decyzję".
Poniedziałek 7 grudnia jest 121. dniem antyrządowych protestów na Białorusi. Zaczęły się wieczorem 9 sierpnia, w dniu wyborów prezydenckich, kiedy zostały zamknięte lokale wyborcze i kiedy wyniki exit poll wskazywały na "miażdżące zwycięstwo" prezydenta Łukaszenki, ubiegającego się o piątą kadencję, nad kandydatką opozycji Swiatłaną Cichanouską. Na ulice Mińska i wielu innych miast wyszły wówczas tysiące osób przekonanych, że wyniki wyborów zostały sfałszowane.
Źródło: TUT.by, Nasza Niwa, Karta97
Źródło zdjęcia głównego: TUT.by