"Dzień zaczął się od kolumn specjalnego sprzętu ustawionych w różnych dzielnicach"

Źródło:
TUT.by, Radio Swoboda, spring96.org, PAP
Sprzęt do rozpędzenia protestów w centrum Mińska
Sprzęt do rozpędzenia protestów w centrum Mińska TUT.by
wideo 2/21
Sprzęt do rozpędzenia protestów w centrum Mińska TUT.by

Ponad 200 osób zostało zatrzymanych w czasie niedzielnych protestów na Białorusi - przekazało centrum praw człowieka Wiasna. W tym dniu na ulicach Mińska i innych miast odbyły się Marsze Wolności. Ich uczestnicy żądali odejścia Alaksandra Łukaszenki i rozpisania nowych wyborów prezydenckich.

Na liście zatrzymanych w Mińsku widnieje nazwisko 73-letniej Niny Bahińskiej. Aktywistka na emeryturze stała się symbolem białoruskich protestów. Wcześniej brała udział prawie we wszystkich demonstracjach, organizowanych w stolicy po wyborach prezydenckich z 9 sierpnia. Bahińska była kilkakrotnie zatrzymywana przez milicję w czasie ulicznych akcji, także podczas marszów kobiet.

Oglądaj TVN24 w internecie>>>

Białoruska sekcja Radia Swoboda relacjonowała, że wśród zatrzymanych jest także 79-letnia Łarysa Souś, która wyszła na ulice z biało-czerwono-białym parasolem. Flagi o takich kolorach są używane przez środowiska opozycyjne. Dziennikarka radiowa i córka Souś, Hanna, przypomniała na Facebooku, że "jej matka przeżyła Holokaust i przeszła operację głowy".

Niedzielna akcja protestu w Mińsku TUT.by

Niezależne Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy informowało także, że w Grodnie zostało zatrzymanych na przesłuchanie dwoje dziennikarzy agencji BiełaPAN, po kilku godzinach redaktorzy zostali wypuszczeni.

6 grudnia jest 120. dniem antyrządowych protestów na Białorusi. Zaczęły się wieczorem 9 sierpnia, w dniu wyborów prezydenckich, kiedy zostały zamknięte lokale wyborcze i kiedy wyniki exit poll wskazywały na "miażdżące zwycięstwo" prezydenta Łukaszenki ubiegającego się o piątą kadencję. Na ulice Mińska i wielu innych miast wyszły wówczas tysiące osób przekonanych, że wyniki wyborów zostały sfałszowane.

Sprzęt specjalny w centrum Mińska TUT.by

"Marsz Wolności"

Niedzielne protesty na Białorusi odbywały się pod hasłem "Marsz Wolności". "Dzień zaczął się od kolumn specjalnego sprzętu ustawionych w różnych dzielnicach Mińska. Czytelnicy przesyłają zdjęcia więźniarek, armatek wodnych i minibusów. Trzy stacje metra w centrum miasta zostały zamknięte i otwarte około godzinę później. Ludzie zaczęli wychodzić i ustawiać się w kolumny w swoich dzielnicach" - relacjonował ze stolicy Białorusi niezależny portal TUT.by.

Protestujący skandowali hasła "Żyje Białoruś" i "Powstrzymajcie Przemoc", maszerowali w kolumnach w dzielnicach mieszkaniowych, ustawiali się także w łańcuchach solidarności.

Biało-czerwono-biało flagi używane przez środowiska opozycyjne były wywieszane także w oknach bloków i na balkonach.

"Protest stał się częścią naszego życia"

"Białoruś protestuje od pięciu miesięcy. W tym czasie protest stał się częścią naszego życia, tak samo nieodłączną, jak praca czy czas spędzony z rodziną. I tak będzie do naszego zwycięstwa. A co ważniejsze, także po nim" - napisała w sobotę w komunikatorze Telegram Swiatłana Cichanouska, opozycjonistka i główna rywalka Alaksandra Łukaszenki w sierpniowych wyborach prezydenckich.

"Głównym osiągnięciem tych miesięcy nie są sankcje czy światowe nieuznawanie prawowitości klanu Łukaszenki, nie programy pomocowe czy reformy. Nasze główne osiągnięcie zabierzemy ze sobą w przyszłość, ono pozostanie z nami pod rządami każdego prezydenta i każdego rządu: nauczyliśmy się bronić naszych praw. Nauczyliśmy się nie zgadzać głośno i wyraźnie. Nauczyliśmy się o siebie dbać. Nauczyliśmy się żądać od państwa wykonania swojej pracy. Nauczyliśmy się być dumni z tego, że jesteśmy Białorusinami" - napisała Cichanouska, deklarując, że poprze każdego, kto weźmie udział w niedzielnej akcji protestu.

Autorka/Autor:tas/kab/b

Źródło: TUT.by, Radio Swoboda, spring96.org, PAP

Źródło zdjęcia głównego: TUT.by

Tagi:
Raporty: