Każdy odpowie za swoje czyny - zapowiedział we wtorek prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka, odnosząc się do trwających już ponad dwa miesiące protestów i uczestniczących w nich tysięcy obywateli.
- Źle, że włóczą się po Mińsku, źle, że zachowują się bezczelnie. Ale zmieniliśmy taktykę - oznajmił Alaksandr Łukaszenka w czasie narady poświęconej kwestiom personalnym. - W spokojnym trybie znajdziemy wszystkich. Nowoczesne środki pozwalają nam to robić, co zresztą robimy. I każdy będzie odpowiedzialny za swoje czyny. Nie grożę. Pracujemy w tym kierunku. I to ma pewien efekt - powiedział, cytowany przez państwową agencję BiełTA.
Łukaszenka mówił, że nie trzyma się na siłę władzy. - Nie chodzi o mnie. Chodzi o was. Co z wami będzie beze mnie? - zapytał. - Będziecie żyć w tym kraju. Co będzie? Co, myślicie, że się nad wami zlitują, ci co wczoraj, widzieliście ich? Zlitują się? Rozedrą na strzępy - ostrzegł, zwracając się do urzędników i mówiąc o protestujących przeciwko jego reżimowi na ulicach.
Łukaszenka mówił również, że "dzisiejsze czasy wymagają ludzi rzetelnych, lojalnych i oddanych swojemu państwu". - Abyśmy nie zostali rozerwani na kawałki i podzieleni - oznajmił, cytowany przez stronę administracji prezydenckiej.
Protesty po wyborach
Na Białorusi trwają protesty od wyborów prezydenckich z 9 sierpnia, w których według oficjalnych wyników Łukaszenka zdobył ponad 80 proc. głosów. Ich uczestnicy nie uznają tych rezultatów i domagają się powtórnych wyborów.
Źródło: PAP, tvn24.pl