Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka ogłosił, że śledztwa w sprawach Ramana Pratasiewicza i Sofii Sapiegi będą prowadzone w Mińsku. Łukaszenka Pratasiewicza i Sapiegę nazwał przy okazji "terrorystami".
- Śledztwo w sprawach obu tych osób będzie się toczyć na Białorusi, bezwzględnie. Powiedziałem o tym prezydentowi Rosji – oświadczył Alaksandr Łukaszenka na wtorkowym spotkaniu z urzędnikami poświęconemu współpracy z Rosją. Jak dodał, "nie będzie żadnego problemu z dostępem konsulów", mając na myśli Sofię Sapiegę, która jest Rosjanką.
Nawiązując do niedawnych rozmów z prezydentem Rosji Władimirem Putinem w Soczi, Łukaszenka powiedział, że temat osób zatrzymanych z lotu Ryanairem był oczywiście poruszany, ale przywódcy poświęcili temu niewiele czasu. Przy okazji Pratasiewicza i Sapiegę nazwał "terrorystami".
Prezydent oznajmił również, że państwo białoruskie udzieli wszelkiej możliwej pomocy narodowej linii lotniczej Belavia. Rosyjska gazeta "Izwestija" podała wcześniej, że z powodu blokady powietrznej Białorusi i zakaz lotów do państw UE przewoźnik może w tym roku stracić co najmniej 50 mln dolarów. - Belavia nie ma nic wspólnego z tak zwanym incydentem, który się wydarzył. Zachód popełnił poważny błąd, łącząc tę firmę z tym wydarzeniem - stwierdził Łukaszenka.
Po przymusowym lądowaniu samolotu linii Ryanair 23 maja na lotnisku w Mińsku zatrzymano Ramana Pratasiewicza, aktywisty, blogera i byłego współredaktora kanału Nexta, uznanego przez władze białoruskie za "ekstremistyczny". Zatrzymana została również jego partnerka Sofia Sapiega. Pratasiewicz jest oskarżany w sprawach karnych. Sapiega ma we wtorek usłyszeć zarzuty.
Wcześniej szef białoruskiej dyplomacji Uładzimir Makiej powiedział rosyjskiemu dziennikowi "Kommiersant", że Łukaszenka może po procesie ułaskawić Sapiegę lub przekazać ją stronie rosyjskiej, gdzie - po decyzji białoruskiego sądu - mogłaby odbywać karę.
Źródło: PAP, BiełTA, Izwestija