Alaksandr Łukaszenka odznaczył kilkuset funkcjonariuszy struktur siłowych kilka dni po brutalnych akcjach rozpędzania powyborczych protestów i zatrzymywaniu ich uczestników - relacjonują niezależne media na Białorusi. Listy z nazwiskami nagrodzonych liczą 25 stron.
"Po trzech dniach brutalności i znęcania się nad pokojowymi demonstrantami, które siły bezpieczeństwa urządziły na ulicach, w komendach milicji i w aresztach, Łukaszenka wręczył medale funkcjonariuszom organów ścigania. Na liście wyróżnionych medalem Za Nienaganną Służbę jest kilkaset osób. W opublikowanym na portalu pravo.by dekrecie Alaksandra Łukaszenki widnieje 25 stron z nazwiskami - podał we wtorkowej publikacji niezależny portal Naviny.by.
Dekret w sprawie odznaczenia funkcjonariuszy za - jak podkreślono w dokumencie - "wzorowe wykonywanie obowiązków służbowych" Łukaszenka podpisał 13 sierpnia. "25-stronicowy dokument wymienia nazwiska funkcjonariuszy organów ścigania o różnych funkcjach: od nauczycieli Akademii Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i śledczych po kierowców więźniarek i milicjantów. Medal otrzymał, między innymi, zastępca dowódcy wojsk wewnętrznych, które, wraz z oddziałami milicji OMON, brały udział w brutalnym rozpędzaniu powyborczych demonstracji w dniach 9-12 sierpnia" - podało Radio Swoboda.
Reakcja MSW
W odpowiedzi na doniesienia mediów rzeczniczka białoruskiego MSW Wolha Czamadanawa oświadczyła, że dokumentacja dotycząca odznaczeń funkcjonariuszy resortu spraw wewnętrznych została przesłana do Rady Ministrów jeszcze w marcu tego roku. Dodała, że medale przyznawane są pracownikom Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i wojskowym, którzy służyli wzorowo przez 10, 15 i 20 lat.
"Duży krok w kierunku państwa policyjnego"
- Dzisiaj usłyszeliśmy, że zostało uhonorowanych, jak mi się wydaje, około 300 funkcjonariuszy. Osobiście uważam to za zniewagę dla całego narodu białoruskiego, w tych dniach przemocy, agresji i śmierci ludzi… Osoby, które są w to zaangażowane, są nagradzane. Myślę, że to bardzo duży krok w kierunku państwa policyjnego. Nie zamierzamy tego tolerować - powiedziała w rozmowie z Euroradiem (Europejskim Radiem dla Białorusi) Maryja Kalesnikawa, współpracownica kandydatki opozycji w wyborach prezydenckich Swiatłany Cichanouskiej.
Protesty na Białorusi wybuchły po wyborach prezydenckich, które odbyły się 9 sierpnia. MSW w Mińsku informowało wcześniej o ponad siedmiu tysiącach zatrzymanych. Niezależne białoruskie media relacjonowały, że w wielu przypadkach aresztowani przeciwnicy władz byli bici. Milicja używała także gazu łzawiącego i armatek wodnych do rozpędzania demonstracji.
Minister zdrowia Uładzimir Karanik oznajmił w poniedziałek, że 158 uczestników demonstracji przebywa w szpitalach. W aresztach według poniedziałkowych doniesień MSW ciągle znajduje się 122 zatrzymanych. Prokuratura generalna w Mińsku podała inną liczbę, komunikując, że 161 zatrzymanych nie zostało jeszcze uwolnionych.
Wyniki wyborów
Według oficjalnych wyników w wyborach prezydenckich ubiegający się o reelekcję Alaksandr Łukaszenka zdobył 80,1 proc. głosów, a jego główna rywalka, kandydatka opozycji, Swiatłana Cichanouska - 10,1 procent głosów. Wielu Białorusinów, którzy wychodzą na ulice, uważa, że wyniki zostały sfałszowane. Nie uznał ich także sztab Cichankuskiej.
Źródło: pravo.by, Naviny.by, Radio Swoboda, PAP