Bez kary za polskie tablice na Litwie

 
Dyskusja o pisowni na Litwie trwaTVN24

Litewski sąd oddalił wniosek o ukaranie dyrektor administracji samorządu rejonu wileńskiego Lucyny Kotłowskiej za nieusunięcie tablic z polskimi nazwami ulic w rejonie.

- Sekretarz sądu powiedział nam przez telefon, że wniosek został oddalony i komornik ma teraz 7 dni na złożenie odwołania. Jeszcze nie widziałam wyroku na piśmie - oznajmiła Kotłowska w rozmowie z PAP. Dodała, że to dla niej krok w dobrym kierunku, wyraziła jednak obawę, że pozywający nie zostawią sprawy w ten sposób. Pełnomocnik rządu Republiki Litewskiej nadzorujący pracę samorządu rejonu wileńskiego i komornik domagali się ukarania jej grzywną do tysiąca litów za każdy dzień zwłoki w wykonaniu nakazu usunięcia tablic z polskimi nazwami z domów prywatnych. - Trudno mi powiedzieć, ile by to było w sumie, bo nie wiem, od jakiej daty (komornik) liczył. Może w orzeczeniu sądu będzie to napisane - powiedziała Kotłowska. Wyjaśniła, że tablic nie usunięto, gdyż były one wywieszane przez samych mieszkańców, nie zaś administrację. - To nie samorząd je zakupił - podkreśliła.

Spór o napisy

Polacy mieszkający na Litwie domagają się, by napisy informacyjne w miejscowościach, w których stanowią oni zwartą społeczność, były dwujęzyczne. Władze Litwy nie chcą się na to zgodzić. Wbrew zakazom Polacy w rejonie wileńskim i solecznickim, gdzie stanowią większość, na swych prywatnych domach umieszczają tablice z nazwą ulicy w języku polskim. Kotłowska jako dyrektor administracji od lat jest karana grzywnami przez Litewską Państwową Inspekcję Językową i sądy za obecność w rejonie polskich tablic. Zgodnie z Europejską Kartą Samorządową, którą Litwa podpisała i ratyfikowała, mniejszości narodowe mają prawo do napisów informacyjnych w swoich językach tam, gdzie stanowią zwartą społeczność. Jest to jednak sprzeczne z litewską ustawą o języku państwowym.

Autor: bgr / Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: TVN24