Dwóch bardzo potężnych sojuszników Putina - prezydent Czeczenii Ramzan Kadyrow i szef Rosnieftu Igor Sieczyn mają zdolność wpływania na losy Federacji Rosyjskiej. Są też w stanie testować granice siły i wpływów samego Wladimira Putina - uważają analitycy.
Jak pisze "The New Yorker", wielu obserwatorów uważa, że ostatnie posunięcia Kadyrowa, jak na przykład nazywanie liberalnych rosyjskich opozycjonistów na stalinowską modłę "wrogami ludu", to nie tylko manifestacja lojalności wobec Putina, ale i rodzaj pogróżek. "Chodzi o to, by zarazem zrobić dobre wrażenie na Kremlu i zastraszyć go, aby zyskać pewność, że federalne pieniądze będą nadal płynąć do Groznego" w okresie, kiedy kurczą się budżety dla poszczególnych rosyjskich regionów - pisze nowojorski magazyn.
Dla Putina - zdaniem "The New Yorkera" - Kadyrow stał się pożytecznym straszakiem, wygłasza bowiem często poglądy, pod którymi rosyjski prezydent sam nie chciałby się podpisać, ale są one jednak dla Kremla przydatne; za każdym razem, kiedy Putin tego potrzebuje, Kadyrow "pokazuje pazury" - pisze "The New Yorker", ale dodaje też: problem w tym, że Putin nie jest w stanie "kontrolować każdego ruchu Kadyrowa". "Kadyrowowi nie brak wrogów, czy to wśród liberalnej opozycji, czy też generałów FSB, ale radzi sobie z nimi dzięki wizerunkowi 'bestii' Putina, która ma tyleż władzy nad swym panem, co pan nad nią" - kontynuuje "The New Yorker". Co więcej, "gdyby Putin musiał przyznać, że Kadyrow stał się zbyt niebezpieczny lub zbyt kosztowny, byłoby to przyznaniem się do własnej porażki". Prezydent zbudował bowiem swą pozycję na opowieściach o "spacyfikowaniu Czeczenii i zneutralizowaniu groźby terroryzmu".
Choć pogłoski o tym, że Kadyrow mógłby zostać następcą Putina są "nie tylko nieprawdopodobne, ale i groteskowe" to jednak czeczeński tyran stał się w rosyjskiej polityce postacią, z którą liczyć się muszą wszyscy - pisze "The New Yorker". A według szefa think tanku Centrum Badań Politycznych i Geograficznych Nikołaja Pietrowa Kadyrow ma w sobie potencjał przywódcy, który może "koronować carów", a to dlatego, że armia Kadyrowa wykona jego rozkazy bez zmrużenia oka. "Jeśli minister obrony Rosji nakaże wojsku atak na Kreml, to nie może być pewny, że wszyscy wykonają ten rozkaz. Kadyrow jest tego pewien" - konkluduje Pietrow. BBC stawia zasadnicze - w tym kontekście - pytanie: czy Kadyrow działa z własnej inicjatywy ? A słynny rosyjski opozycjonista Aleksiej Nawalny pisze na Facebooku, że to Kreml po prostu zainspirował kampanię zastraszania, w którą wdał się ostatnio Kadyrow.
Gdyby Putin musiał przyznać, że Kadyrow stał się zbyt niebezpieczny lub zbyt kosztowny, byłoby to przyznaniem się do własnej porażki "The New Yorker"
Po co komu Kadyrow?
Zdaniem amerykańskiego ośrodka Stratfor z kolei, "Putin ma wiele powodów, by trzymać Kadyrowa bardzo blisko siebie, bo nie tylko ustabilizował on targaną konfliktami Czeczenię, ale też dowodzi 40 tysiącom żołnierzy". Bardzo ważne jest też to - podkreśla Stratfor - że Kadyrow stanowi przeciwwagę dla potężnej Federalnej Służby Bezpieczeństwa, a jego lojalność nie podlega dyskusji. "Pewność, jaką Putin posiada w kwestii lojalności Kadyrowa ma teraz większe znaczenie niż kiedykolwiek; rosyjski lider jest coraz mniej pewien tego, kto spośród kremlowskiej elity wciąż czuje się z nim związany" - wyjaśnia Stratfor. Dlatego też Putin dopuścił Kadyrowa do swego najbliższego kręgu. Kłopot w tym, że kremlowskie elity mogą zbuntować się przeciw "zuchwałemu outsiderowi" - ostrzega Stratfor.
A co z Sieczynem?
"O ile lojalność Kadyrowa wobec Putina nie może być kwestionowana, nie da się tego powiedzieć o drugim ważnym członku kremlowskiej elity. Naftowy potentat Igor Sieczyn (szef Rosnieftu) był wielokrotnie oskarżany o to, że przedkłada interesy swoje i swej firmy nad interesy Rosji" - pisze Stratfor.
Znaczące jest to, że Sieczyn nie pokazał się ostatnio w Moskwie na spotkaniach, na których zapadła decyzja o tym, że Rosja gotowa jest koordynować wydobycie ropy naftowej z OPEC i, ewentualnie, zmniejszyć wydobycie tego surowca. Sieczyn wraz z szefem Gazpromu Aleksiejem Millerem są w stanie storpedować wszelkie plany, jakie na użytek sektora energetycznego snuje Kreml - ostrzega Stratfor. Amerykański ośrodek przypomina, że Sieczyn to nie tylko "największy baron naftowy (Rosji), ale też jeden z najpotężniejszych ludzi z dawnych kręgów FSB, a jego wpływy wśród elit sięgają bardzo daleko. Uważa się, że odwołując wpływowego prezesa Rosyjskich Kolei Żelaznych (RŻD) Władimira Jakunina Putin wysłał Sieczynowi sygnał, by pilnował swego miejsca w szeregu. Najwyraźniej Sieczyn nie przejął się tym komunikatem". Tym istotniejsza jest w tym kontekście absolutna lojalność Kadyrowa - konkluduje Stratfor.
Autor: mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: ramzan-kadyrov.ru